Trasa: Harasiuki - Ulanów
Rzeka: Tanew, San
Długość trasy: 20 km
Pomysł na ten spływ zakiełkował mi w głowie podczas szkolenia z samoobrony ludności cywilnej, tak bywa. Do końca nie było wiadomo, czy pojedziemy z Ignacym na zlot wodniaków nad Gopłem, trzeba było więc mieć na ten weekend plan awaryjny. I tak się złożyło, że wbrew obawom, czy znajdę jeszcze towarzystwo do pływania na koniec września, Rowerowi Włóczykije z Radkiem na czele podchwycili pomysł. Tak oto ostatniego dnia września, podobnie jak pierwszego września, spotkaliśmy się w wypożyczalni w Starych Królach.
Tym razem musiałam dojechać autobusem do Zamościa, mijając tonące w mgłach i porannym słońcu krajobrazy, a stamtąd już pojechałam z resztą ekipy.
Właściciel wypożyczalni wywiózł nas na start w Harasiukach, przed mostem, pod którym kończyliśmy spływ miesiąc wcześniej.
To ten most.
Znów miałam płynąć sama w dwójce, ale nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Z wody obserwowałam pakującą się do kajaków gromadę.
Jesień coraz śmielej poczyna sobie z przyrodą.
I ruszyliśmy. Stan wody, choć niski, okazał się wystarczający do płynięcia.
Kto mnie zna, ten wie, że odbicia drzew w wodzie to dla mnie jeden z najpiękniejszych widoków.
Ten odcinek nie wymaga wielkich umiejętności, choć przy niskim stanie wody trzeba uważać na wystające z niej gałęzie i kamienie. Można się na nich zawiesić.
Co udało się Radkowi i Wandzie i było już bliziutko do wywrotki. Ale co to jednak znaczy doświadczenie! Wyszli z opresji bez szwanku.
Przepływamy pod mostem w Sierakowie.
Za nim po prawej stronie objawiła nam się wiata z pomostem. Wydaje mi się, że może należeć do Zagrody Balbiny, w której kiedyś spędzaliśmy kilka dni urlopu.
Często mam na zdjęciach flarę, ale ta jest widowiskowa. Czyżby ufo?
Czasem, chłonąc piękno, odpływam za daleko.
I czekam na resztę. Nikt się nie spieszy, bo nie musi.
Powoli, powoli nadchodzi kolorowa jesień.
Jak dla mnie najlepsza pora roku.
Na wodzie nie jest zimno, zresztą właściwie cały czas płyniemy w słońcu.
Most w Dąbrowicy. Za nim będziemy rozglądać się za miejscem na postój.
Płynęłam pierwsza, więc jako pierwsza wypatrzyłam małą plażę.
Okazało się, że to prywatna plaża, ale bez zakazów - szybko pojawili się właściciele w osobach sympatycznych fotografików, właścicieli pobliskiej agroturystyki.
Plus trzyosobnicze cudne stadko.
Po herbacie, cieście i kanapkach oraz miłej pogawędce ruszyliśmy dalej.
Coraz częściej zaczęły pojawiać się mielizny, wymagające dużego skupienia na czytaniu wody.
Tylko raz wpakowałam się w środek mielizny, a poza tym sama siebie zaskoczyłam - coraz lepiej idzie mi szukanie "głębi".
Most w Dąbrówce, Radek daje znać włascicielowi kajaków o zakładanym czasie dopłynięcia do mety.
Niedługo za mostem podwójny próg. Podobno są śmiałkowie, którzy tędy spływają, my do nich nie należymy. Niestety prawy brzeg ogrodzony do samej wody, kajaki musieliśmy przenieść przez teren hotelu po lewej stronie. W sumie jednak przenoska nie jest długa, zresztą taka drobnostka nie może popsuć nastroju. Z drugiej zaś strony można by pomyśleć trochę o kajakarzach i ułatwić im przejście przy samej wodzie.
Dzień coraz krótszy, nie ma już czasu na dłuższy postój.
Progi w całej okazałości.
Przy hotelu jeden z miejscowych pijaczyn stwierdził, że nie mamy po co płynąć dalej, bo dalej nie ma wody. Otóż odcinek od progów do Sanu okazał się najgłębszy.
Most w Ulanowie.
I wpływamy na San. Płynna granica między Tanwią a Sanem okazała się grzbietem mielizny, na której PRAWIE wszyscy utknęli :D
Jednak nie wszyscy.
foto Skored |
Tu nie wysiądziemy, głęboko i stromo.
No więc dalej, dalej.
Koło stadionu w Ulanowie.
Łatwe wyjście, łatwy dojazd.
Niemal w tym samym momencie podjechał po nas samochód.
Świetne pływanie... A podsumowując cała Tanew, od Narola po Ulanów jest niesamowita. Warto się wybrać. Super relacja !!
OdpowiedzUsuńGórną część mam jeszcze do spłynięcia, ale kiedy na to wszystko znaleźć czas? Dzięki za wspólne pływanie.
UsuńŚwietna przygoda. Ogrodzenie powinno być zgłszone do właściwego terenowo Nadzoru Wodego. Zgodnie z prawem nie wolno tak grodzić, dostęp do wody minimum 1.5 metra.
OdpowiedzUsuńNo, no...
OdpowiedzUsuńPerfekcyjna logistyka. :)
Niestety, w dziedzinie czytania wody pozostanę analfabetką.