17 wrz 2018

Całkiem nieplanowany spływ Włodawką i Bugiem

Data: 15 września 2018
Trasa: Orchówek - Włodawa - Pawluki
Rzeka: Włodawka, Bug
Długość trasy: 21 km

Zupełnie nieoczekiwanie okazało się, że na zlocie nad Jeziorem Białym, który odbywał się z okazji 110-lecia Oddziału Miejskiego PTTK w Lublinie, a o którym jeszcze napiszę, będą też moi pływający znajomi Sharan i Basia - tyle że na trasie kajakowej. Ponadto piątkowa trasa piesza Niezależnych skrzyżowała się na mostku nad Włodawką z trasą kajakową klubu Ciernik.
I tak od słowa do słowa oraz od łyczka do rzemyczka - zamieniłam sobotnią trasę pieszą na pływającą, dzięki czemu spłynęłam kawałek Włodawki (Orchówek - Włodawa, 3 km) oraz kolejny odcinek Bugu (od ujścia Włodawki we Włodawie do miejscowości Pawluki, 18 km). A moi piechurzy patrzyli na mnie podejrzliwie - coraz częściej zamieniam trapery na kajak.Ale po kolei. Po wspólnym dla wszystkich gości zlotu śniadaniu poszczególne grupy rozproszyły się na swoje trasy - również Niezależni udali się na szlak. Ja tymczasem pożyczyłam worek kajakowy od Sharana, spakowałam się i razem z grupą kajakową ruszyłam nad Włodawkę. 
W oczekiwaniu na kierowców, którzy pojechali rozstawić samochody, powspominaliśmy różne spływy i przygody. 
foto od Ludwika - dziękuję
 W tym właśnie miejscu spotkaliśmy się poprzedniego dnia po raz pierwszy.

Nie byłam przygotowana na spływ i nie miałam ze sobą aparatu "na kajak", dlatego zdjęcia robiłam wyłącznie telefonem. Na poniższym foto wprawne oko dojrzy kopułę cerkwi we Włodawie.

Włodawką płynęliśmy tylko 3 kilometry, jednak pozostałej grupie wcześniejszy odcinek był znany z dnia poprzedniego - rzeka dała się odczuć jako wąska, płytka, nieco zwałkowa. Dziś pod względem wody było trochę lepiej dzięki nocnym opadom. Włodawka zrobiła na mnie przyjemne wrażenie. 

A tu już wpływamy na Bug. Oczywiście po uprzednim powiadomieniu straży granicznej.
foto od Ludwika - dziękuję
Troszkę popadało, ale nie warto było nawet wyciągać płaszcza. Prognozy były gorsze niż okazało się w rzeczywistości. Zachmurzenie było duże, ale dość ciepło i bez wiatru.

Z moim dzisiejszym kompanem.



Jesień coraz śmielej poczyna sobie z przyrodą.



Nie przypuszczałam, że jeszcze w tym roku znów znajdę się na Bugu.



Odpoczynek wypadł w miejscowości Różanka.






W niektórych miejscach zdarzały się mielizny. Wystarczyła chwila nieuwagi, zagadanie się i trzeba było odepchnąć się wiosłem od piasku.
foto od Ludwika - dziękuję

Spływ zakończyliśmy na wygodnej plaży w Pawlukach.



Było fajnie pod każdym względem - towarzystwa, rzek, pogody. A to cała nasza trasa.

5 komentarzy:

  1. Lubię te kajakowe relacje - dla mnie pełna egzotyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam tę formę wypoczynku, zwłaszcza u Was jest gdzie pływać.

      Usuń
  2. I na tym polega otwartość na przygody. Plany planami a warto je czasem korygować gdy na horyzoncie pojawiają się ciekawsze propozycje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba zawsze być czujnym :D

      Usuń
    2. A przede wszystkim uważać by do czujności po francusku nie podejść i przez "ch" jaj nie traktować ;)

      Usuń