23 wrz 2018

W Rezerwacie Doliny Racławki, czyli Jura dzień 2

Data: 23 września 2018
Trasa: Rezerwat Doliny Racławki (przez Dubie, Szklary do Doliny Będkowskiej)
Długość trasy: 12 km

W drugi dzień wspinacze przenieśli się do Doliny Będkowskiej, ja zaś wyruszyłam na dalszy podbój okolic. Tym razem Ignac podrzucił mnie na szlak żółty przy drodze niedaleko miejscowości Dubie. I znów wkroczyliśmy z Bigosem w ciemny las. Czy nikt tu nie wędruje?

Ścieżki pozarastane, strumienie wyschnięte. W każdych krzakach czai się... w sumie nic się nie czaiło, ale samotna wędrówka, zwłaszcza z psem, nieco wyostrza zmysły.

Las piękny!


Szlak przyprowadza mnie pod pomnik."Bohaterskim partyzantom polskim i radzieckim". To zbiorowa mogiła partyzantów poległych w dniach 23-24 sierpnia 1944 roku w walkach z Niemcami. Poniżej gwiazdy znajdują się dwie tablice, w języku polskim i rosyjskim.

Z lasu wychodzę wprost do wsi Dubie.

Przepływa przez nią Racławka.

Na moście skręcam w prawo. 

Idę kawałek asfaltem i skręcam tym razem ze szlakiem zielonym na parking przy starcie ścieżki dydaktycznej.

 Znajduje się ona na terenie rezerwatu przyrody. Wreszcie spotykam ludzi - jest parking, jest też dojazd, a w niedzielę od rana dopisywała dobra pogoda.

Mam dużo czasu, więc czytam tablice.

 Ruszamy bardzo ładną ścieżką. Po lewej stronie szumi Racławka.

Dochodzę do mostku, który przecina rzeczkę - teraz będzie po prawej stronie.

Jest płyciutka, nie wiem, czy zawsze tak jest, czy wyjątkowo w tym roku z powodu suszy.

Tu jesień jest bardziej widoczna.

Rozwidlenie szlaków. My idziemy dalej żółtym.


Bardzo łatwy szlak, malowniczy, idealny na niedzielne spacery.

Znów przecinamy mostkiem rzeczkę.



Między drzewami kryją się niewielkie skały.

 

Droga wnosi się i chyba jest to najwyższy punkt na trasie, po lewej w dole Racławka. Tu wydaje się jeszcze płytsza. Znów mija mnie kilka osób.

I nagle - w dół - i ponownie jesteśmy przy wodzie, oczywiście Bigos natychmiast do niej włazi.

Jest czyściutka.

Piękna jest ta droga.


 Zwłaszcza w blasku słońca.

Ciekawostka.

Czyli skałka z nyżą - masyw wapienny ze schroniskiem skalnym, który niemal wchodzi w koryto Racławki.


Zostawiamy Racławkę - szlak skręca ostro w prawo i wprowadza w wąwóz.


Występują tu piaski jury środkowej. 

I chyba nikt nim nie chodzi, bo jest coraz bardziej zarośnięty.



Zostawiamy wąwóz i... i mapa wyraźnie pokazuje, że tędy idzie szlak. Chyba szedł, zanim nie został zaorany. No dobra, idę, nie ma wyjścia.

Na szczęście szybko dochodzę do końca pola i wychodzę na drogę. Do szlaku żółtego dołącza tu szlak rowerowy.

Zdjęcie z filtrem - chciałam pokazać, jak piękne chmury mieliśmy nad głową (i łbem).


Zaczyna się asfalt, zatem blisko już do wsi Szklary.

Owszem. Szlak prowadzi koło kościoła pw. Maksymiliana Kolbego. Góruje nad nim skała Brodło (miałam na nią widok wczoraj).

To znana już mi Szklarka.

Asfalt prowadzi ostro pod górę. Za plecami wyłania się Brodło. 

Na szczycie droga skręca ostro w lewo. 

Dzięki czemu Brodło prezentuje mi się od innej strony.


Dochodzę do kolejnego zbiegu szlaków. Moim celem jest Dolina Będkowska, gdzie spotkam się z Ignacym i przyjaciółmi.


 Mija mnie kilku rowerzystów.

Schodzę do Doliny Będkowskiej. Biała ściana to piękna skała Sokolica.

Idę pod skałę o nazwie Dupa Słonia. Tam właśnie ćwiczą wspinacze, ale spotykam się z nimi po drodze.

Udajemy się znów do Brandysówki na obiad.


Ja tym razem pałaszuję naleśniki z dżemorem.

 Na zakończenie podchodzimy jeszcze do wodospadu Szum w Dolinie Będkowskiej. Ładnie prezentuje się we wczesnojesiennej szacie.




 A to moja pokręcona nieco trasa - 12 km.

Do Lublina udało nam się wrócić zanim rozpoczęła się wichura i ulewa. A więc warto było ruszyć się z domu wbrew prognozom.


6 komentarzy:

  1. Teraz rozumiem, skąd na wielu zdjęciach takie rewelacyjne niebo. Mam więc pytanie, czy ten filtr stosuje się przy fotografowaniu czy podczas obróbki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam go w aparacie, ale rzadko stosuję, bo co prawda chmury wyszły fajnie, ale reszta jest przeostrzona i przekoloryzowana. Raczej wolę naturalne. Większość fotografów przyrody swoje zdjęcia poddaje późniejszej obróbce. I to niemałej.

      Usuń
    2. No, niestety. Oni obrabiają na potęgę, a przeciętny miłośnik przyrody nabawia się kompleksów.

      Usuń
    3. A ja po prostu przykładam ciemne okulary do obiektywu... działa!

      Usuń
    4. O! Musze kiedy spróbować.

      Usuń
  2. Na moje oko Krakusi po prostu zapomnieli jakie skarby mają pod nosem. Inna sprawa że mnóstwo ich to dorobkiewicze którzy pokupowali sobie domy nawet kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa, oni zwyczajnie nie mają czasu na spacery po takich miejscach.

    OdpowiedzUsuń