Trasa: Korzecko / ECEG - G. Rzepka - Bolmin - G. Czubatka - G. Bolmińska- Jaskinia Piekło Milechowskie - G. Miedzianka - Polichno - Jaskinia Piekło Skibskie - Chęciny - Góra Zamkowa - Korzecko
Długość trasy: 48,5 km
O Zimowym Maratonie Świętokrzyskim napisano już chyba wszystko. To najlepsza impreza marszowo-biegowa we wszechświecie, co potwierdzić mogą nawet przybysze z innych planet, którzy pokonali wyznaczony dystans z prędkością światła. To już nasz trzeci zimowy maraton. Przyjechaliśmy tym razem w składzie: Gosia, Wanda, Radek, ja i Bartek, nowy kompan do wędrówek.
Trasa maratonu (ze strony organizatora) |
Zamek i Izbę Leśmiana zwiedziliśmy poprzednim razem.
By zwiedzić Muzeum Zabawek i Zabawy. Gmach, w którym obecnie znajduje się muzeum, powstał w 1872 roku.
Zdjęć zrobiłam mnóstwo, ale tu tylko parę na zachętę. W muzeum można obejrzeć zabawki historyczne, etnograficzne, współczesne. Najstarszym eksponatem jest niemiecka lalka woskowa z końca XVIII wieku. Są misie, lalki, gry, domki dla lalek, mebelki, książeczki i wiele, wiele innych.
Bohaterowie dzieciństwa |
Chwila spaceru po Kielcach, oczywiście najładniejszą ulicą Sienkiewicza. Mam wrażenie, że na tych wyjazdach głównie jemy - tym razem sprawdziliśmy dania w barze Chochla. Polecamy.
I ostatni etap piątkowej podróży - ECEG w Korzecku. Miejsce noclegu, startu i mety maratonu.
Chwila na zakwaterowanie i ruszamy w miasto. Widoki z Góry Zamkowej w Chęcinach są równie godne uwagi, jak sam zamek.
Nie omieszkaliśmy odwiedzić pizzerni, ale tym razem nie jedliśmy.
foto od Radka |
W holu trafiliśmy właśnie na rozpakowywanie pudeł z medalami.
Dwa nietoperze - symbol dwóch jaskiń na trasie maratonu. |
Magdalena uwiecznia każdą chwilę maratonu |
A Beata podziwia misterne wykonanie medali. |
Sobota rano. Hol tętni życiem. Dużo śmiechu, powitań ze znajomymi znanymi z innych maratonów. Przyjechali ze wszystkich województw! Trwa jeszcze odbieranie numerów startowych. Atmosfera gorąca jak w samym piekle, które zresztą (a nawet dwa) będziemy mijać po drodze.
Jeszcze krótkie informacje od Pawła, grupowe zdjęcie, dźwięk gongu i można zaczynać. Jest 7.30.
foto Olga Pierzak |
Mocny akcent na początek. Góra Rzepka. Radek z Wandą wolą chyba tego nie widzieć.
Mamy stąd widok na Korzecko.
I mknących uczestników.
foto od Radka |
Na dole łapią nas obiektywy. To niestrudzeni fotografowie maratonowi, którzy wydają się być wszędzie na trasie. Jak oni to robią?
foto Zbyszek Borowiec |
foto Magdalena Sedlak |
Pogoda jakże inna od tej ubiegłorocznej. Nie ma śniegu, mróz niewielki.
Las prawie że jesienny.
A my powoli zbliżamy się do pierwszego punktu kontrolnego. Bolmin, na 11,5 km.
foto Patryk Ptak |
Znak na zetknięciu się odcinków maratonowych był prawdopodobnie widziany z Kosmosu.
Wandę ciężko dogonić |
W szkole podstawowej w Bolminie zgłaszamy przybycie, dziurkujemy nasze numery startowe i chwilę odpoczywamy. I jemy zupę. A jak wiadomo - pomidorówka jest jak dobra kryjówka. Bo też jest dobra :D
Ale czas na nas. Troszkę asfaltu.
A w miejscach, gdzie przecinaliśmy jezdnię - patrole policji, które czuwały nad bezpieczeństwem uczestników. (Nie wiem, co myśleli o nas - wariatach).
Wyglądają na zadowolonych. |
Czubatka. Bardzo ciekawa ścieżka po skałkach i zaroślach. Aż się chce tam wrócić.
Mam wrażenie, że pieski czuły się tam pewniej. Foto od Radka |
Najpierw genialny wąwóz.
A potem podejście na Górę Bolmińską z Jaskinią Piekło.
No dało nam trochę popalić, nie powiem, że nie. Ale widoki - ekstra.
foto od Radka |
Przed nami Miedzianka. Duuużo małych ludzików na górze.
W drodze na Miedziankę.
Trochę wysiłku...
Foto Nieustrudzony Zbigniew Borowiec |
W drogę - już chyli się horyzont |
Bartek myśli już o przekąskach |
foto od Radka |
foto od Radka, moje ulubione |
Kasować też trzeba umić. |
Tu słówko o punktach żywieniowych. Już ktoś z uczestników kiedyś powiedział, że na maratonie można przytyć. Święta prawda! Suszone owoce, kabanosy, ser żółty, ciasteczka, tutaj też druga zupa. Do tego kawa, herbata, cola. A wszystko cały czas uzupełniane przez uwijających się niczym mrówki wolontariuszy.
Niestety, jeden z piękniejszych odcinków pokonywaliśmy po pierwsze po ciemku, po drugie - w mżawce. Stokówka. Te pionowe kreski to deszcz.
Ale jest po co wracać. Piąty punkt kontrolny, a drugi samoobsługowy. Jaskinia Piekło Skibskie.
foto od Radka |
foto od Radka |
Nie był to koniec atrakcji tego dnia. Po odpoczynku zeszliśmy z powrotem na stołówkę.
Bo na scenie już rozgrzewał się zespół Leniwiec.
Zespół, którego kawałek "Droga" został oficjalnym hymnem imprezy wybranym drogą głosowania przez uczestników.
Szaleliśmy, jakby tych prawie 49 km w nogach w ogóle nie było. Organizatorzy też ruszyli w tany.
Ale przy takiej muzyce nie da się inaczej.
Niedziela. Czas gali i pożegnań.
Europejskie Centrum Edukacji Geologicznej. Przyjedźcie tu. Świetne miejsce.
Gala medalowa. Wyczekiwana przez wszystkich. To niesamowite, jaką imprezę (dla pięciuset osób) można zrobić, gdy współpracują ze sobą PTTK (Oddział w Kielcach), który w tym regionie naprawdę działa niesamowicie, władze gmin i województwa. Ale to się samo nie robi. Przygotowanie trasy, bezpieczeństwa, punktów żywieniowych, mapki, oprawy medialnej, wreszcie pozyskanie sponsorów (grubo ponad dwudziestu!) to wielomiesięczna praca wielu ludzi. Można tylko zazdrościć zapału i podziwiać.
Jeszcze jedna niespodzianka - film z pozdrowieniami od prezesa zarządu oddziału PTTK Kielce - Marcina Marciniewskiego.
W drodze powrotnej podjechaliśmy jeszcze do Dworu Starostów Chęcińskich.
Dwór obronny z początku XVII wieku, zbudowany na rozkaz starosty chęcińskiego Jana Branickiego. Jest co podziwiać. Oprócz pięknej bramy barokowej, bardzo zgrabnego ogrodu, alei lipowej i oczywiście samego dworu - mamy tu też widok na zamek w Chęcinach.
Lipy Marysieńka i Jan III Sobieski |
To co, do zobaczenia na V Zimowym Maratonie Świętokrzyskim? Jak nie, jak tak.
Świetna relacja. Poczułem się jakbym szedł jeszcze raz... :-)
OdpowiedzUsuńOj, pięknie. same znajome miejsca. Nawet to samo fotografujemy. :)
OdpowiedzUsuńJuż sprawdziłam, gdzie jest bar Chochla. Trzeba tam zajrzeć.
No i narobiłaś ochoty na Czubatkę i Stokówkę. Dawno już tam nie byłam.
Fajny opis sprawiający, że chciałoby się tam być. Ale żeby tańczyć po maratonie. Widać moc jest z wami.Pozdro.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się że tak trudno się nań zapisać...
OdpowiedzUsuń