31 mar 2019

Świętokrzyskie włóczęgi, czyli nietypowa niedziela

Data: 31 marca 2019
Trasa: Wzdół Rządowy- Kamień Michniowski - Michniów - Kapkazy - Wzdół Rządowy
Długość trasy: 15 km

Nietypowa niedziela... z dwóch powodów. Po pierwsze, zwykle wędruję w soboty, po drugie - zwykle na Lubelszczyźnie. Od dłuższego jednak czasu myślałam nad przyjazdem do Skarżyska, aby wreszcie poznać osobiście Anię z bloga Świętokrzyskie Włóczęgi, z którą kiedyś zapoznałyśmy się internetowo.
Trudno teraz dojechać w te strony. Remont torów sprawił, że do Radomia musiałam dojechać komunikacją zastępczą. I tu niespodzianka, autobus przyjechał 45 minut przed czasem. Szybka decyzja - oddaję bilet na intercity i wsiadam w pociąg osobowy. Jadę dłużej, ale jestem 10 minut wcześniej na dworcu w Skarżysku - i mam chwilę na fotografowanie.




I wkrótce poznaję 10-osobową grupę, z którą mam dziś wędrować. Nie pamiętam wszystkich imion, przepraszam, ale obiecuję poprawę. Trasę zaproponowała Ania, ale prowadzącym jest Edek. Samochodami podjeżdżamy do wsi Wzdół Rządowy. I tu druga niespodzianka - kościół, który jest zwykle zamknięty, tym razem można zwiedzić. 

To kościół barokowy, parafia pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, choć poprzednimi patronami byli św. Małgorzata i św. Jan Kanty.
XVII-wieczny obraz Matki Boskiej Szkaplerznej, zwanej Madonną Wzdólską. Obraz nakryty jest sukienką i koronami z 1700 roku.
Obecnie kościół, po przebudowie w 1938, zatracił nieco swój barokowy charakter, jednak wciąż oczarowuje wieloma pięknymi szczegółami.


Poniżej belka z krucyfiksem z końca XVII wieku. 

Kamienna, późnorenesansowa chrzcielnica z przełomu XVI i XVII wieku, ozdobiona niepolskim herbem, możliwe, że przeniesiona z poprzedniego drewnianego kościółka.

W ołtarzu głównym znajduje się obraz Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny z 1696 roku.


Ambona z ewangelistami.

Św. Małgorzata, poprzednia patronka parafii.

Chór, także barokowy.
 

Wnętrze kościoła robi wrażenie, podobnie jak jego malownicze położenie.

Ruszamy w drogę.
 


Pola Wzdołu widzieliśmy po drodze z okien samochodu, teraz mamy je na wyciągnięcie ręki.


Krzyż z roku 1827, ufundowany przez niejakiego Korczyńskiego. 


Przepięknie wijąca się droga,  którą jednak dziś nie powędrujemy, skręcamy bowiem do kapliczki św. Barbary.

Kapliczka, bo jak mogłoby być inaczej, jest na "wzgórzu Barbarki", wznieśli ją w połowie XIX wieku górnicy z Siekierna. 

Z miejscem tym wiąże się legenda, jakoby przed powstaniem styczniowym Jan Dawidowicz poślubił w tej kaplicy Honoratę Głazowską, a potem poprowadził oddział powstańców z Suchedniowa do ataku na Bodzentyn.

Inne legendy mówią o zakopanym tu skarbie. 

Faktem jest, że miejsce jest niezwykle urokliwe i rozciąga się stąd ładny widok.


A my idziemy teraz na Kamień Michniowski.


Znajduje się tu Jaskinia Ponurego. W jaskini znajdowali schronienie powstańcy 1863 roku. Znaleziono w niej ponoć szablę powstańczą zawiniętą w szmaty.  Przebywali w niej także partyzanci ze zgrupowania AK „Ponurego” i stąd wzięła się jej nazwa.




Spotkaliśmy tu bulderowców.




Zostawiamy Kamień i idziemy do Michniowa. W czasie II wojny światowej Michniów był siedzibą sztabu Świętokrzyskich Zgrupowaniań AK dowodzonych przez por. Jana Piwnika ps. „Ponury” (zanim zgrupowanie przeniosło się na Wykus). Wielu mieszkańców wsi bądź było członkami Armii Krajowej, bądź aktywnie współpracowało z partyzantką.

Prawdopodobnie w wyniku donosów konfidentów w dniu 12 lipca 1943 Niemcy spacyfikowali wieś. 102 mieszkańców zostało zamordowanych, w większości przez spalenie żywcem w stodołach. 10 Polaków podejrzewanych o współpracę z podziemiem zostało deportowanych do obozów koncentracyjnych (przeżyło troje), a 18 młodych kobiet i dziewcząt wywieziono na roboty przymusowe. 

Tragiczna jest polska historia. 

W Michniowie robimy przerwę, a ja przyglądam się takiej oto pięknej kapliczce.






I drugiej.


 Idziemy teraz w kierunku pól Wiącki. Motylek - rusałka żałobnik.



Przedwiośnie szaro-buro-zielone. Ale pola przepiękne.












Dochodzimy do wsi Kapkazy, mieści się tu ciekawe gospodarstwo agroturystyczne. Pomysł na przyszłość.


Zaglądamy z Anią na podwórko, ona je zna, ja nie. Trochę zostajemy w tyle.

 

Bocianek wzbudził nasz zachwyt, dzięki podwójnym skrzydłom leciał naprawdę szybko.






A poniżej Dzbaniska- Źródliska, dzieło właścicieli Szkoły wrażliwości.


Można tu przysiąść

napić się wody

albo zajrzeć do środka. Co kto lubi.

Dzban to młodzieżowe słowo roku 2018. Na świecie dzbanów nie brakuje, prawda, prawda.

A my powoli zmierzamy do końca, a zarazem początku naszej wędrówki.


Na horyzoncie widać już kościół we Wzdole.




Docieramy do samochodów, sprawdzamy krokomierze i gpsy, a potem jedziemy jeszcze do Łącznej na ciacho. Irena obchodzi właśnie 10-lecie wędrówek z grupą, więc powód do świętowania zacny!


Kochani, dziękuję za wspaniałą wspólną niedzielę. Wasze towarzystwo, życzliwość, wiedza są dla mnie nieocenione, mam nadzieję, że jeszcze nie raz wspólnie powędrujemy.
Aniu, dziękuję za gościnę i zupę cytrynową.

2 komentarze:

  1. A ja dziękuję za świeżego ducha, który ubarwił nasze wędrówki. Znalazłaś miejsce w naszych sercach. Do kolejnych spotkań!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozazdrościć i trasy i towarzystwa.

    OdpowiedzUsuń