Trasa: Pętla na Porębie - Stary Gaj- Zemborzyce - Lublin tama
Długość trasy: 17 km
Wczorajsze Zaduszki spędziłam rodzinnie na ścieżce Czahary w Poleskim Parku Narodowym. Dziś z Niezależnymi nie jechaliśmy daleko, bo zaczęliśmy jeszcze w granicach miasta, na pętli autobusowej na Porębie. Okazało się, że tym razem jest nas tylko sześć kobiet.
Dochodzimy do "torów w budowie". Oby inwestycja trwała krócej niż historyczny już "teatr w budowie".
Widać jeszcze wieżowce dzielnicy Czuby.
Stary Gaj, niby tak znany, a nadal pociągający.
Oczywiście szukamy grzybów, tym razem pora na opieńki. Sama nie zbieram, ale też udaje mi się trochę znaleźć.
Amatorów jesiennych zbiorów jest dużo, co i raz spotykamy kogoś przemykającego między drzewami.
Dopada nas deszcz, wyciągamy więc kurtki i płaszcze.
Jednak nie na długo. Po naszym wyjściu z lasu pogoda raczej zmierza ku wypogodzeniu. To już jedne z kilku Zemborzyc.
A któż to chowa się w kalafiorze?
Piękna trójkolorowa kotka.
Sporo asfaltu, ale takie urozmaicenie też się przydaje.
Zdecydowanie zmierzamy ku słońcu.
Zemborzyce. Tu uzupełnimy zapasy kulinarne.
Skręcamy w Cienistą, by dojść do Zalewu Zemborzyckiego.
I jest. Woda z zalewu częściowo spuszczona, szykuje się rewitalizacja.
Postój nie może być gdzie indziej, jak z widokiem na tę wysepkę.
Przy "naszym" pomoście.
Wyciągamy wszelakie dobra z plecaków. Jest nawet salceson i sernik z pistacjami.
Więc się nie spieszymy.
Cała nasza dzisiejsza gromadka.
Dalej będziemy już iść wzdłuż zalewu aż do tamy.
Po spuszczeniu wody ten krajobraz z widokiem na miasto wydaje się dość "księżycowy".
A tu piękne wzory wyrysowane przez małże.
Wysepka z innej perspektywy, niewiele brakuje, by można przejść do niej suchą stopą.
A cóż tu mamy? Wypluwki! Niemal jednocześnie zadarłyśmy głowy do góry w poszukiwaniu sów. Ale nie było. Widać dzień spędzają w głębi lasku.
Coś tak jakby nadciągał szkwał...
Chyba depcze nam po piętach deszcz.
Żaglówkę ledwo widać w tej mgle.
Zatem i my znikamy.
Cała nasza trasa.
Wypluwki widzę pierwszy raz w życiu. Ciekawostka.
OdpowiedzUsuńZwrócił nam na nie uwagę kilka lat temu podczas rajdu noworocznego nasz kolega z klubu. Warto szukać pod wysokimi drzewami.
UsuńNie zawsze muszą być sowie, inne drapieżne też takie robią
UsuńNiby rzut beretem od miasta a jak fajnie...
OdpowiedzUsuń