miasteczka: Clausthal-Zellerfeld, Hahnenklee i Goslar
Spełniło się moje zimowe marzenie. Tegoroczny urlop zaplanowałam w Górach Harz w środkowych Niemczech, w krainie czarownic, tradycji górniczych i pięknych miasteczek Dolnej Saksonii oraz Saksonii-Anhalt. Postanowiliśmy znaleźć jedno miejsce noclegowo-wypadowe na cały wyjazd i po krótkim przeglądzie wolnych miejscówek w booking.com wybór padł na małe miasteczko Wildemann. Mieliśmy do dyspozycji całe wydzielone mieszkanie w prywatnym domu, w dodatku z bardzo dobrym standardem. Pojechaliśmy w czwórkę wraz ze znajomymi. O Wildemann kiedy indziej. Jak zwykle wzięłam na siebie obowiązki przygotowania wyjazdu pod względem zwiedzania. Zaopatrzona w mapy, przewodniki i wydruki z netu, jako pierwszą wycieczkę zaproponowałam dwa małe miasteczka (ze względu na znaczące kościoły) i jedno większe, ze starówką wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Clausthal-Zellerfeld
Naszym celem w Clausthal-Zellerfeld był największy kościół drewniany w Europie, jednak szczęśliwie auto zaparkowaliśmy przy tym oto popiersiu mikrobiologa Roberta Kocha - i okazało się, że urodził się on właśnie w tym miasteczku.
Oto jego willa ;) Koch odkrył m.in. bakterie wywołujące wąglika, cholerę i gruźlicę.
Miasto powstało w 1924 z połączenia dwóch miast: Clausthal (prawa miejskie w 1554) oraz Zellerfeld (prawa miejskie od 1532). Clausthal było miastem górniczym powstałym dzięki istniejącym tu od XVI w. do 1930 kopalniom rud metali, natomiast Zellerfeld było kurortem i ośrodkiem sportów zimowych.
A oto cel główny, czyli podobno największy kościół drewniany w Europie z lat 1639-1642 - według jednego z przewodników największy, bo już np. przewodnik Michelina opisuje go jako jeden z największych.
Faktem jest, że zrobił na nas wrażenie.
W Clausthal działa politechnika (Technische Universität Clausthal) istniejąca od 1775 jako szkoła górnicza, a od 1865 jako akademia górnicza.
Przy okazji też wyczytałam, że Wildemann, czyli nasze miasteczko noclegowe, zostało 1 stycznia 2015 przyłączone do Clausthal-Zellerfeld i jest jego dzielnicą.
Hahnenklee
Jako drugie odwiedziliśmy Hahnenklee. Tu z kolei chcieliśmy zobaczyć kościół klepkowy Gustawa Adolfa (Stabkirche), zbudowany przez architekta Karla Mohrmanna w 1908 roku.
Jego odpowiednikiem jest Świątynia Wang w Karpaczu. Oba ewangelickie, zbudowane na wzór norweski.
Wszystko w środku - w drewnie.
Idziemy jeszcze na spacer. Tutaj kogut z koniczyną w dziobie. Ile ja się nawymyślałam, skąd ten kogut i dlaczego trzyma koniczynę? Biorąc pod uwagę jednak nazwę miasteczka - jest on właśnie dokładnym jej odzwierciedleniem. Hahnenklee. Geniusz ze mnie.
Pomnik niemieckiego dyrygenta i kompozytora, który urodzony w Berlinie, zmarł tutaj w 1946 r.
Goslar
Jako trzecie tego dnia odwiedziliśmy miasteczko Goslar.
Jego historia jest ściśle związana z górnictwem rud metali w obecnej dzielnicy miasta Rammelsberg. Założone w 922 miasto stało się siedzibą cesarzy dynastii salickiej, którzy wybudowali tu palatium cesarskie (niem. Kaiserpfalz, poniżej na zdjęciu), by móc lepiej kontrolować produkcję srebra.
W 1992 średniowieczne stare miasto w Goslarze wraz z kopalnią w Rammelsbergu zostały wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Goslar posiada niezwykle piękny zespół kamienic z muru pruskiego.
Rzeźba Nagelkopf autorstwa niemieckiego artysty Rainera Kriestera. Istnieje kilka interpretacji tej rzeźby. Jedna mówi o tym, że przedstawia ona upór miejscowych mieszczan, inna że bolesny grymas wyraża trudne decyzje, które muszą podejmować zarządcy miast. Inne sugerują, że rzeźba jest sprzeciwem wobec terroru lub ograniczeniom umysłu.
Stoimy na Starym Rynku, Marktplatz. Za nami fontanna z brązu o dwóch konchach z maszkaronami, z 1230 r.! Na szczycie dodatkowo cesarski orzeł.
A to zdjęcie koło informacji turystycznej zrobiła nam bardzo sympatyczna pani, która sama nam to zaproponowała.
Kamienica, na frontonie której cztery razy dziennie prezentowana jest historia kopalń w górach Harz. Wrócimy tu o 15.
Czerwony budynek po lewej to charakterystyczny hotel Kaiserworth - budynek z 1494 r. Z kolei po prawej stronie zdjęcia jest gotycki ratusz miejski, a za nim strzelisty szczyt kościoła z XII wieku.
Tu chciałam pokazać stykające się ze sobą dachy, ale nie wiem, czy dobrze widać.
Mimo prawie 40 stopni upału ruszyliśmy w trasę po mieście.
Warto, bo pewnie takiego zagęszczenia budynków w kratkę już nie zobaczymy.
Bardzo lubię morskie motywy :D
Z bloga Tędy i owędy wyszperałam informację, że najbardziej uroczą uliczką w mieście jest Peterstrasse. Potwierdzam.
Spędziliśmy tam dłuższą chwilę, korzystając z faktu, że choć rynek pękał w szwach z powodu ilości turystów - tu dziwnym trafem nie było nikogo.
I o 15 wróciliśmy na pokaz górniczej historii regionu od czasów najdawniejszych po współczesne.
Figurki wychodziły z okienka po prawej i chowały się po lewej stronie.
Planowaliśmy jeszcze pojechać do kopalni, ale odpuściliśmy sobie z powodu morderczego upału.
Za to trafiliśmy na taki widok Goslar.
Zapewne tu przyjeżdżają wieczorem młodzi na randki. Ja bym przyjeżdżała :)
Jeju ale ślicznie! Koniecznie muszę pokazać Żonce, pewnie też będzie zachwycona.
OdpowiedzUsuńWidzę że i pieseł się na podróż załapał - brawo!
Bardzo nam się tam podobało, podczas tego wyjazdu przez kilka dni zobaczyliśmy same najważniejsze miejsca, ale tak naprawdę można by tam wrócić i pochodzić na spokojnie na mniej popularnych trasach. Np. jesienią na pewno jest pięknie. A pies... nie wyobrażam sobie wakacji bez niego.
Usuń