Trasa: Podzamcze - Mełgiew - PL Lublin - Osiedle Borek w Turce
Długość trasy: 17 km
Kolejny klubowy rajd. Mimo mrozu minus 15 na starcie na dworcu PKP w Lublinie stawiło się 16 nieustraszonych osób.
Do Podzamcza pojechaliśmy pociągiem. Po drodze mijamy piękny budynek na stacji Minkowice - foto zrobiłam przez szybę pociągu.
Na początek zdjęcie grupowe, to nasza cała dzisiejsza ekipa. Prawie cała, bo Tomek robi zdjęcie.
I ruszyliśmy. Zaraz na przejściu przez tory skręcamy w prawo i kierujemy się do Mełgwi.
Na trasie Jaszczów - Łęczna często pływam kajakiem.
Jest nasz pierwszy przystanek. Parafia pw. św. Wita w Mełgwi należy do najstarszych w archidiecezji lubelskiej. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1325 r.
Poszliśmy zwiedzić i się zagrzać. Kościół akurat był sprzątany - wszyscy w uszankach, bo w środku też było zdrowo na minusie.
Poniżej dwa najstarsze ołtarze.
Idziemy w kierunku "centrum". Mijamy bramę-kapliczkę św. Jana Nepomucena z XVIII w., zamurowaną i remontowaną ok. 1910 r.
Na rondzie rzeźba Młynarza Mełgiewskiego - przedstawia starca klęczącego przy żarnach. To właśnie z Mełgwi pochodzi słynna na Lubelszczyźnie rodzina piekarnicza Grela.
Zwykle w małych miasteczkach i wioskach zaglądamy do różnych miejscowych sklepików. Zawsze można znaleźć coś ciekawego. Tutaj idziemy do sklepu żelaznego. Dziewczyny biorą się za miotły. "A teściowa sprząta czy odlatuje?"
Postanawiamy jeszcze zrobić nad stawami postój śniadaniowy. Po drodze mijamy taki sklepik. Podoba mi się nazwa - tak się chyba mówi zamiast "chwila moment".
Chyba rzeczka Sławka...
Helikopter przypomina o bliskości Świdnika.
Okazuje się, że stoją tu nowe wiaty z ławkami, więc miejsce na śniadanie idealne.
Posileni idziemy dalej, znów trzeba przejść przez rzeczkę.
Opuszczamy Mełgiew.
By w końcu skierować się na bagna - trasa do przejścia tylko w silne mrozy
Paśnik.
Pola zmarznięte na kość, można przejść suchą nogą zwykle błotnisty teren.
Działalność "miłośników zwierząt". W okolicy leżało kilka takich skór. Tu przywiązana. Na co to przynęta? Na niedźwiedzia?
Dochodzimy do bagien i natrafiamy na żeremie.
Postanawiamy iść przez zamarznięte rozlewiska i bagna.
Po emocjonującym przejściu chwila przerwy. Maruderzy powoli dołączają do reszty grupy.
I zbliżamy się do Portu Lotniczego Lublin. Akurat słychać samolot, więc razem z Krzysiem puszczamy się pędem na pagórek, żeby zrobić zdjęcia.
I jest, leci!
Trochę statystyki (ze strony Lublin Airport). Oficjalne otwarcie lubelskiego airport nastąpiło 17 grudnia 2012 roku. Pierwszym samolotem, który wylądował na lotnisku w Świdniku był An-26, drugim Boening 737 wyczarterowany od Enter Air, trzecim zaś Boening linii Ryanair, który jako pierwszy rozpoczął regularne loty w barwach tego przewoźnika.
6 lutego 2018 Port Lotniczy Lublin odprawił 1 500 000 pasażera. Wyjątkowy podróżny skorzystał z połączenia realizowanego przez linie lotnicze Wizz Air z Lublina do Tel Awiwu.
W roku 2018 lotnisko w Lublinie planuje odprawić około 500 000 podróżnych.
Czas opuścić lotnisko i powrócić do lasu. Tu wcale nie jest cieplej. Właściwie to temperatura chyba spada. Robimy krótką przerwę na gorącą herbatę.
Słońce ozłaca świat, ale to wciąż zima.
Mimo wszystko przyjemniej iść w promieniach słońca.
Wszyscy już myślą o ognisku.
Śnieg sypie. Ładnie jest, ale wiosny nie widać.
Trafiamy na wiatę, jest też miejsce na ognisko.
Udaje się je dość szybko rozpalić.
Tradycyjnie już grzejemy kiełbaskę i co kto ma.
Nasza trasa - w sumie 17 km.
Pogoda jak w Świętokrzyskiem, ale miejsca zupełnie inne. No i ta odporność na mróz!
OdpowiedzUsuńZasługujemy już na wiosnę i oby szybko nadeszła.
Wygląda na to, że w końcu się doczekaliśmy, oby już nie było mroźnych niespodzianek.
Usuń