11 mar 2018

Lasy Kozłowieckie od Wandzina do Kopaniny

Data: 10 marca 2018
Trasa: Wandzin - Kopanina (parking)
Długość trasy: 16 km

Pierwszy wiosenny rajd tego roku. Ciepło, kolorowo i głośno - ale głośno świergoleniem. 9 osób i Bigos. Na trasie dzięcioły i sarny. Kilometrów 16.
Przyjechaliśmy pociągiem do Wandzina. Dzięki temu mogłam wziąć psa, bo busem to zawsze ryzyko, że mogą nie chcieć zabrać. Psu trzeba kupić bilet, choć w Mazowieckich Kolejach jeździ za darmo.

Wspólne zdjęcie na początek wędrówki.

Przy samej drodze od stacji wzdłuż domów wszystkie obejścia pogrodzone jedno przy drugim, więc żeby dojść do lasu, musimy przejść kawałek miejscowości, a potem przeciąć pole. I wreszcie wychodzimy na naszą trasę.

Jest pięknie.

Pierwszy napotkany jegomość. Był wysoko i ledwo go było widać gołym okiem, na szczęście zoom ściągnął bez problemu i udało się zrobić wyraźne zdjęcie.

 Pogoda przyjemna, bardzo ciepło, to i tempo mamy niezbyt szybkie.

Las zachwycający. Po mrozach, jakie jeszcze tydzień temu dawały się we znaki, dzisiejsza pogoda jest przyjemną niespodzianką.

Robimy więc częste postoje, by cieszyć się słońcem.



Bigos krąży. Bardzo ucieszył się, gdy zobaczył na stacji "swoich" kolegów i koleżanki. Lubi chodzić z Niezależnymi.

Tu i ówdzie zima walczy jeszcze z wiosną.

A pies się dziwi.

Że stoi na wodzie.

Reszta rozmawia i patrzy pod nogi, bo trochę ślisko i dużo wystających gałęzi. Przez jedną z nich Marysia "złapała zająca".

 Przyroda jeszcze naga jak jesienią, ale w blasku wiosennego słońca mimo wszystko wygląda inaczej.

A skąd wyrasta to pnącze?

Coś niesamowitego, wrosło w pień.

Po krótkim postoju ruszamy w dalszą drogę, przed nami troszkę asfaltu, ale niezbyt długo.

Uwielbiam te pajęczyny z gałęzi, mogłabym się gapić na nie godzinami.

Lasy Kozłowieckie są prześliczne.

To bajkowa kraina. Może w zaroślach kryją się krasnale?

Żeby tylko nie okazały się trollami bez serca.

Na szczęście: "Nie rozplotą ni burze, ni waśnie / Tego, co złączone przez ogień
Słońce wokół - wciąż jaśniej i jaśniej / Zakwitł kamień dziś górskim głogiem
Mija dzień, koło się toczy / Marzeniami kładą się cienie..." (WGB)



"Sprzysiężeni - przyjazne dłonie / Plotą węzeł nad ogniem watry
I wpatrzeni w gasnący płomień / Nucą pieśni pachnące wiatrem"


Takimi drogami jest nam dziś dane iść przed siebie.


Pies tak jak my cieszy się ze zmiany pory roku. Węszy, niucha, kopie, szpera.

A my słyszymy dziwne gwizdy.

To taniec godowy czarnych dzięciołów.  Były daleko i pomiędzy gałęziami. Ale zatrzymaliśmy się, by popatrzeć na to wspaniałe widowisko.

Ciężko było zrobić zdjęcie, były niemal cały czas w ruchu.

"Wyginam śmiało ciało"...

My obserwujemy dzięcioły, a sami też jesteśmy obserwowani.

Przez mieszkańców rezerwatu.

Już niedaleko ogniska. Panie są zmęczone - chyba wszystkich nas dopada przesilenie wiosenne.

Kończymy w Kopaninie ogniskiem i fasolką na wyznaczonym na biwak miejscu.



Maciek prezentuje zawartość kociołka oraz nową czapkę.

Bigos zmęczony, ale szczęśliwy. Ja tymczasem odbieram telefon. Nigdy nie lekceważę jego dzwonienia - nie wiadomo, co kiedy się może wydarzyć.  Ludzie są ważniejsi niż wszystko inne - tak było i tym razem.

Mniam. Fasolka z kiełbaską, cebulką, na słoninie. Z dużą ilością majeranku.

Dziękuję za uroczy wspólny dzień. Czy wiosna zawitała do nas na dobre?

2 komentarze:

  1. Brawo Wy!
    Calkiem zacny spacer. Calusy dla psowatego, moja Aura to też nieodłączny towarzysz moich rajdów (no chyba że akurat idę potem prosto do pracy, to wtedy rzecz jasna musi zostać w domu).
    Bluszcz to w ogóle fajna roślina, swietnie o nim pisze Gooley w "Poradniku wędrowca". Latwo pozwala ocenić skąd pada więcej swiatła (a tam moze być np droga albo przecinka lub skraj lasu), ten twój jest jszcze mlody, nje ma więcej niż sześć lat,ale wróćcie tam za kolejne pięć to zobaczycie ze sięgnie powyzej korony (choć akurat tu jest tak świetliście, że nie musi się spieszyć) i zacznie u góry zmieniać kształt liści,a byćmoze zakwitnje i będzie miał owoce?
    Powodzenia na szlaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całusy przekazane. Też czytałam o bluszczu w tej książce, jest naprawdę ciekawa i zwraca uwagę na rzeczy, które niby się zna, ale nie wykorzystuje tak, jak by się mogło. A na wiosnę ma się ukazać kolejna książka tego autora - o czytaniu znaków na wodzie. Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam!

      Usuń