17 gru 2017

Rajd przedświąteczny, Michów - Firlej

Data: 16 grudnia 2017
Trasa: Michów - Firlej
Długość trasy: 17 km


Choć bus do Michowa odjeżdżał o 7.05, frekwencja na rajdzie przedświątecznym dopisała - 14 osób. Może sprawiła to zapowiedź czerwonego barszczu?
Bus mknął jak strzała i już po godz. 8 zrobiliśmy sobie zdjęcie pod piękną choinką przed Urzędem Gminy w Michowie.

"Takam mała a łzy takie ogromne, Takie ciężkie, że aż głowa się chyli"... śpiewała Magda Umer w piosence o niebieskim groszku, tu mamy Magdę i ogromne bombki, w dodatku czerwone, jednak skażenie poezją robi swoje.

Ciekawy budynek i nie chodzi o sklep, tylko o Piłsudskiego. 

Zagaił nas ksiądz, który był zbudowany naszym sposobem spędzania wolnego czasu. Hm hm 

Część osób robi w tył zwrot i idzie w kierunku firmowego sklepu mleczarni. Podobno rzucili kostki masła. 

A juści. "Przynieś pani z zaplecza od razu całe pudło, nie będziem się tu rozdrabniać". 
Polskie, polskie, z polskiej krowy, co słucha Szopena. 
 I w dodatku z Lubelszczyzny. 
  
Wspieramy rodzimy przemysł, kupujemy lubelskie produkty. 
Polecamy ten sklep. 

To były jedne z pierwszych wiatraków (elektrowni wiatrowych) na Lubelszczyźnie. 

Praca w podgrupach. 

Dla Mamy. 

Tu ducha świąt nie czuję. 

Ale ducha polskości owszem.


W dole płynie Minina. 

Intryguje mnie ten słoik, ale zobaczyłam go dopiero na zdjęciu w domu. 


 W wierzeniach słowiańskich drzewo magiczne. 

Przybiera dziwne kształty. To drugie wygięłło jak króla Władysława. 

Tradycyjnie już u mnie w albumie nie może zabraknąć zielska. 

Takeśmy sobie szli i szli. 

Aż doszliśmy do lasu. 

Przebiegły nam drogę dwa jelenie, ale nikt nie zdążył nawet przełknąć śliny, a co dopiero zrobić zdjęcia.

Tuśmy się chwilę zatrzymali. 

I przystąpiliśmy do palenia ognia. Przy okazji okazało się, że leśniczy to kolega szkolny Tomka. 



To ta Magda, patronka bombek. 

A to barszcz, z buraków - w Polsce na nie urodzaj. 
 
WIOSŁA, panie, zwłaszcza że pogłoski o śniegu są mocno przesadzone, bo tu jakoś nie ma. 

Zjedliśmy i poszliśmy dalej. Grupka zaczęła się nieco rozciągać. 

To pewnie nadmiar barszczu to sprawił. 

Byliśmy tu w lutym i łaziliśmy po bagnach. 
  
Dach niby nowy. 

Reszta w ruinie. 

Na czoło wysunęłam się ja i Krzyś i szybkim krokiem zmierzaliśmy wprost do "19". 

 Otóż i ona, Firlej. Po prawej tartak, a po lewej przystanek. Akurat podjechał bus. 

 Nasza trasa, 17 km. Było bardzo fajnie.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz