Trasa: Michów - Firlej
Długość trasy: 17 km
Choć bus do Michowa odjeżdżał o 7.05, frekwencja na rajdzie przedświątecznym dopisała - 14 osób. Może sprawiła to zapowiedź czerwonego barszczu?
Bus mknął jak strzała i już po godz. 8 zrobiliśmy sobie zdjęcie pod piękną choinką przed Urzędem Gminy w Michowie.
"Takam mała a łzy takie ogromne, Takie ciężkie, że aż głowa się chyli"... śpiewała Magda Umer w piosence o niebieskim groszku, tu mamy Magdę i ogromne bombki, w dodatku czerwone, jednak skażenie poezją robi swoje.
Ciekawy budynek i nie chodzi o sklep, tylko o Piłsudskiego.
Zagaił nas ksiądz, który był zbudowany naszym sposobem spędzania wolnego czasu. Hm hm
Część osób robi w tył zwrot i idzie w kierunku firmowego sklepu mleczarni. Podobno rzucili kostki masła.
A juści. "Przynieś pani z zaplecza od razu całe pudło, nie będziem się tu rozdrabniać".
Polskie, polskie, z polskiej krowy, co słucha Szopena.
I w dodatku z Lubelszczyzny.
Wspieramy rodzimy przemysł, kupujemy lubelskie produkty.
To były jedne z pierwszych wiatraków (elektrowni wiatrowych) na Lubelszczyźnie.
Dla Mamy.
Tu ducha świąt nie czuję.
Ale ducha polskości owszem.
Intryguje mnie ten słoik, ale zobaczyłam go dopiero na zdjęciu w domu.
Tradycyjnie już u mnie w albumie nie może zabraknąć zielska.
Takeśmy sobie szli i szli.
Aż doszliśmy do lasu.
Przebiegły nam drogę dwa jelenie, ale nikt nie zdążył nawet przełknąć śliny, a co dopiero zrobić zdjęcia.
Tuśmy się chwilę zatrzymali.
I przystąpiliśmy do palenia ognia. Przy okazji okazało się, że leśniczy to kolega szkolny Tomka.
To ta Magda, patronka bombek.
A to barszcz, z buraków - w Polsce na nie urodzaj.
Zjedliśmy i poszliśmy dalej. Grupka zaczęła się nieco rozciągać.
To pewnie nadmiar barszczu to sprawił.
Byliśmy tu w lutym i łaziliśmy po bagnach.
Na czoło wysunęłam się ja i Krzyś i szybkim krokiem zmierzaliśmy wprost do "19".
Otóż i ona, Firlej. Po prawej tartak, a po lewej przystanek. Akurat podjechał bus.
Nasza trasa, 17 km. Było bardzo fajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz