Trasa: Młynki - Puławy
Długość trasy: 14 km
Moja trasa zaczęła się w Młynkach, gdzie dzięki Ignacowi "dogoniłam" autem Niezależnych, którzy zaczęli 5 km wcześniej, w Końskowoli.
Najstarsza wzmianka źródłowa, wspominająca wieś o nazwie Młynki, pochodzi z 1469 r. Z tego roku pochodzi także informacja o „pracowitych” – a więc zapewne wolnych kmieciach – Wawrzyńcu Opacie i Janie Kuli, mieszkańcach Młynek. Co do genezy nazwy Młynki być może pochodzi ona od młynów, przerabiających rudę darniową, wydobywaną w sąsiednich Rudach.
Z Młynkami związany był poeta Józef Czechowicz, który wielokrotnie bawił we wsi u rodziny. Czechowicz zebrał lokalne przyśpiewki i opisywał je w prasie (za Wikipedią).
Dom w Młynkach.
Ach, kiedy mknąć górą będziemy?
Coś żeśmy zboczyli. Krzyś sprawdza na mapie.
Śniadanie na trawie. Ta scenka przypomina mi malarstwo rodzajowe. Zwłaszcza Maciek z podniesioną ręką.
A co tu się odszeryfowało? Był las, nie ma lasu.
Piękna pogoda, słonecznie, ciepło, zupełnie nie jak w listopadzie.
O porze roku przypominają gołe gałęzie.
Co za piękne miejsce, zaraz przy budowie S12. Na chwilę odrywam się z Krzyśkiem od grupy, żeby porobić zdjęcia.
I Kurówka. Wody aż miło.
Idziemy dalej, przez tory, które częściowo zwinęli.
Wprost do lasu, który w popołudniowym słońcu wygląda przepięknie.
Cała nasza ekipa.
Trochę pod górę. A to oznacza, że zaraz miasto (bo znamy już ten odcinek).
I z górki. Latanie demonstruje Tomek.
Dochodzimy do cmentarza wojskowego w Puławach.
Zbliżamy się do Wisły.
A tu nowy.
I dochodzimy do ulubionej Tawerny, gdzie wstępujemy tradycyjnie na placki ziemniaczane i pierogi.
W Tawernie stałym mieszkańcem jest kot.
Jednak wieczór nadchodzi nieubłaganie.
I dochodzimy do ulubionej Tawerny, gdzie wstępujemy tradycyjnie na placki ziemniaczane i pierogi.
W Tawernie stałym mieszkańcem jest kot.
Jednak wieczór nadchodzi nieubłaganie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz