23 paź 2017

Jeden dzień w jesiennych Gorcach

Data: 21 października 2017
Trasa: Zasadne - Gorc - Zasadne
Długość trasy: 15 km 

 
W górach jest wszystko, co kocham. Tak można by podsumować jeden dzień w Gorcach przy okazji krakowskiego spotkania z przyjaciółmi poznanymi na spływie Gaują. Zjechaliśmy do Krakowa w piątek wieczorem, a na sobotę zaplanowaliśmy wycieczkę. Ponieważ pieski do Gorczańskiego PN nie mają wstępu, więc Gosia zaproponowała trasę z pominięciem parku, z Gorcem w roli głównej. 
Wyruszyliśmy zatem rano do Zasadnego, gdzie zostawiliśmy samochody. Trasa wiodła tak, że zrobiliśmy pętelkę i wróciliśmy w to samo miejsce.

Początkowo szliśmy drogą asfaltową, która szybko zamieniła się w leśną.

Od początku podziwialiśmy piękne kolory jesieni, które w górach widać jeszcze bardziej.

Pierwszy krótki odpoczynek i zdjęcie z Dorotką i Jasiem, i Bigosem of course, bo po to się ma przyjaciela, żeby był obok.

Obok pasły się krowy. Wiadomo. Jakie są - każdy widzi.

Tam się kierujemy, na Gorc i wieżę widokową.

Powstało tych wież w ostatnich latach sporo. Może ma to zachęcać do turystyki pieszej? Jestem za, byleby nie wiązało się to z budowaniem dróg dojazdowych...

Tu już grupówka.

"Jak kolorowa panny krajka..."


Tęsknota za górami, gdy się ich nie widzi, jest wielka. 

A gdy dmuchnie wiatr - to będą te liście tańczyć. 

Idziemy cały czas szlakiem czerwonym. 

Wieżę już widać, choć stąd wydaje się jeszcze baardzo daleko.

Złoto... ważniejsze od pieniędzy. 

Wystarczy wrażliwość - i takimi ludźmi się otaczam.



Moja jesień...


 Zdjęcie tej pięknej drogi zrobił Ignac:

I to foto też zrobił Ignac:

Jako pierwsza wdrapałam się na wieżę, miałam widoki dla siebie. 

"W górach jest wszystko co kocham
Wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą mnie klony za wnuka"
 

"Zawsze kiedy tam wracam
Siedzę na ławce z księżycem
I szumią brzóz kropidła
Dalekie miasta są niczem"
(J. Harasymowicz)

A tu dowód na zdobycie Gorca.





Z Gorca poszliśmy najpierw wzdłuż granicy parku narodowego. Chcieliśmy dotrzeć do bazy namiotowej, która co prawda czynna tylko w sezonie, ale gnał nas sentyment.
 

Jednak czas uciekał, bazy widać nie było, dlatego trochę okrężną drogą wróciliśmy znów w okolice Gorca.


Na jednej z polan gorczańskich zrobiliśmy ognisko. 


Ognisko z takimi ładnymi widokami zdarza się nieczęsto.


Bigos lubi ogniska. Chociaż tu ma trochę niepewną minę. 

Za to Ignac zadowolony. 

Drogę powrotną zaczynamy szlakiem niebieskim.


Tam byliśmy.

 Chmury szaleją.


Takie są gorczańskie hale.

Bajkowo dość.

Tu taki jesienny "śnieg".

A liście lecą, lecą.


"Nic nie mam
zdmuchnęła mnie ta jesień
całkiem."



"Nic nie mam
tylko z daszkiem nieba
zamyślony kaszkiet" (J. Harasymowicz)


Dochodzimy do miejsca, z którego rozciąga się widok na dolinę, znaczy się - jesteśmy już blisko mety.

"Rzeczywiście tak jak księżyc ludzie znają mnie
Tylko z jednej
jesiennej strony" (J. Harasymowicz)
 
 


Powoli schodzimy do wsi. 




Już są domy. 
  
I owce. 

 I na koniec nawet mały wodospadzik.
 
Cudowna jesień, cudowni ludzie, piękne ognisko, wypoczynek bez stresu. I ciepło, nie tylko pogodowe.
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz