Trasa: Zasadne - Gorc - Zasadne
Długość trasy: 15 km
W górach jest wszystko, co kocham. Tak można by podsumować jeden dzień w Gorcach przy okazji krakowskiego spotkania z przyjaciółmi poznanymi na spływie Gaują. Zjechaliśmy do Krakowa w piątek wieczorem, a na sobotę zaplanowaliśmy wycieczkę. Ponieważ pieski do Gorczańskiego PN nie mają wstępu, więc Gosia zaproponowała trasę z pominięciem parku, z Gorcem w roli głównej.
Wyruszyliśmy zatem rano do Zasadnego, gdzie zostawiliśmy samochody. Trasa wiodła tak, że zrobiliśmy pętelkę i wróciliśmy w to samo miejsce.
Początkowo szliśmy drogą asfaltową, która szybko zamieniła się w leśną.
Od początku podziwialiśmy piękne kolory jesieni, które w górach widać jeszcze bardziej.
Pierwszy krótki odpoczynek i zdjęcie z Dorotką i Jasiem, i Bigosem of course, bo po to się ma przyjaciela, żeby był obok.
Powstało tych wież w ostatnich latach sporo. Może ma to zachęcać do turystyki pieszej? Jestem za, byleby nie wiązało się to z budowaniem dróg dojazdowych...
Tu już grupówka.
Złoto... ważniejsze od pieniędzy.
"W górach jest wszystko co kocham
Wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą mnie klony za wnuka"
"Zawsze kiedy tam wracam
Siedzę na ławce z księżycem
I szumią brzóz kropidła
Dalekie miasta są niczem" (J. Harasymowicz)
A tu dowód na zdobycie Gorca.
Z Gorca poszliśmy najpierw wzdłuż granicy parku narodowego. Chcieliśmy dotrzeć do bazy namiotowej, która co prawda czynna tylko w sezonie, ale gnał nas sentyment.
Jednak czas uciekał, bazy widać nie było, dlatego trochę okrężną drogą wróciliśmy znów w okolice Gorca.
Na jednej z polan gorczańskich zrobiliśmy ognisko.
Drogę powrotną zaczynamy szlakiem niebieskim.
Tam byliśmy.
Tu taki jesienny "śnieg".
"Nic nie mam
zdmuchnęła mnie ta jesień
całkiem."
Dochodzimy do miejsca, z którego rozciąga się widok na dolinę, znaczy się - jesteśmy już blisko mety.
I owce.
I na koniec nawet mały wodospadzik.
Cudowna jesień, cudowni ludzie, piękne ognisko,
wypoczynek bez stresu. I ciepło, nie tylko pogodowe.
Jednak czas uciekał, bazy widać nie było, dlatego trochę okrężną drogą wróciliśmy znów w okolice Gorca.
Na jednej z polan gorczańskich zrobiliśmy ognisko.
Drogę powrotną zaczynamy szlakiem niebieskim.
Tam byliśmy.
Chmury szaleją.
Tu taki jesienny "śnieg".
"Nic nie mam
zdmuchnęła mnie ta jesień
całkiem."
Dochodzimy do miejsca, z którego rozciąga się widok na dolinę, znaczy się - jesteśmy już blisko mety.
I owce.
I na koniec nawet mały wodospadzik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz