15 cze 2020

Wieprz, Łęczna - Wola Skromowska

Data: 10 - 14 czerwca 2020
Trasa: Łęczna - Wola Skromowska
Rzeka: Wieprz
Długość trasy: ok. 81 km

Już po raz trzeci spotkaliśmy się w długi weekend czerwcowy, żeby wspólnie popłynąć Wieprzem. Kontynuacja - czyli tym razem start w Łęcznej. Skorzystaliśmy z gościnnych progów Pawła w Szczekarkowie i tam rozpoczęliśmy środowym biwakiem.
Lista uczestników dynamicznie zmieniła się do ostatniej chwili.



W Szczekarkowie spotkali się Leszek, Romek, Włodek i Dzidka, Agata, ja (i Ignac), Łysy. Późnym wieczorem dojechał jeszcze miandas, Diament, a w czwartek rano - Saszet, Rysiu, Ewelina i Piotrek.


Auta zostały w Szczekarkowie, a nas Paweł wywiózł na start przed Łęczną. W logistyce pomógł też Ignac.

Mieliśmy małe opóźnienie, bo zapomnieliśmy jednego kajaka :D na wodę zeszliśmy dopiero ok. 10.30.

Nie miało to znaczenia, bo pogoda, nurt, dobry stan wody i towarzystwo wpływało korzystnie na szybkość płynięcia.




Pogoda rewelacyjna, choć na popołudnie zapowiadane deszcze.








Minęliśmy Zawieprzyce







potem Jawidz i zaczęliśmy szukać noclegu - wypadł na bardzo malowniczej łące przed Rokitnem. Niewątpliwą atrakcją wieczoru okazał się wał szkwałowy. Obserwowanie go, jak nadciąga, było dużym przeżyciem. Co najmniej takim, jak późniejsze trzymanie namiotów od środka, żeby nie odfrunęły. Dobrze, że wszyscy rozstawili namioty na czas :P


Mogę przyznać, że dotąd nigdy nie widziałam takiego wału na żywo.



Burza z ulewą trwały ok. dwie godziny, a potem był jeszcze czas na ognisko.


Piątek przywitał nas słońcem i upałem.

Wtrącę słówko o jedzeniu - niczego nie brakowało. Co do picia też nie mam zastrzeżeń :P




Tego dnia zamierzaliśmy dopłynąć ponownie do Szczekarkowa.





















Przyglądało nam się bydło rogate.




W Sernikach zrobiliśmy zakupy, a na plaży w Lubartowie - kąpiel.






I zgodnie z założeniami zbiwakowaliśmy się w Szczekarkowie, tym razem na prawym brzegu.






Damian przystąpił do pichcenia w kociołku.





Przyjechał na jedną noc Kuba z Lublina, który płynął z nami kawałek w tamtym roku. Wiec jeśli policzyć i jego - wychodzi 16 osób.

W tak zwanym międzyczasie dopłynął do nas też Wilk, który startował z Lubartowa.


O jedzeniu już trochę było, ale spójrzcie na ten kociołek.



Sobota również przywitała nas słońcem. W związku z tym, że dobranoc najwytrwalsi powiedzieli sobie dopiero o 5 rano - o wczesnym wypłynięciu nie mogło być mowy. Ale i tak poszło nieźle.



Atrakcją okazały się pale - i dość wąskie przejście między nimi a zatorem.






I wodnych przeszkód już więcej nie było. Pozostało spokojne płynięcie na kolejny biwak.







Gdyby ktoś zgubił uśmiech, to można go było znaleźć w rzece.




Chwila przerwy na przystani w Leszkowicach.




I ostatni już biwak - również na łące. Niespodzianka - tutaj dołączył do nas Drucik, który również, podobnie jak Wilk dzień wcześniej, startował z Lubartowa.


Trochę "ludzkich" zdjęć:







Ognisko oczywiście też było.

foto Łysy
Niedziela to zupełnie inna pogoda - chłodniej i mocno zachmurzone. Pozostał nam odcinek do Woli Skromowskiej.





foto Łysy








W Woli Skromowskiej pożegnaliśmy się z Drucikiem i Wilkiem, którzy pomknęli do Wisły, a po nas przyjechał Paweł ze Szczekarkowa.


Przy okazji Włodek pochwalił się wbitym kleszczem:
foto Łysy



Autorka relacji, która spłyniętym odcinkiem załatała brakujący jej na mapie fragment rzeki i może cieszyć się spłyniętym całym Wieprzem od Hutek do Dęblina.

Dziękuję wszystkim: za obecność, śmiech, posiadówy przy ognisku, za pomaganie sobie na rzece, za rozmowy, opowieści, wprowadzanie kolorytu do kulinariów, wspólne przeżycie wału szkwałowego itd. itp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz