7 maj 2022

Zwiedzamy Podlasie - majówki ciąg dalszy

Data: 2 - 3 maja 2022

Odwiedzone miejsca: Białystok, Supraśl, Plutycze, Grabarka

Jako że mieliśmy jeden dzień w rezerwie (gdyby np. jeden dzień trzeba było przeczekać wiatr i ulewę), a pływanie zakończyliśmy z sukcesem - postanowiliśmy nie wracać od razu do domu, tylko pozwiedzać nieco Podlasie. Poniedziałkową wycieczkę zaczęliśmy od Białegostoku.

Oczywiście od razu skierowaliśmy się do zespołu pałacowo-parkowego Branickich - to chyba najpiękniejszy zabytek Białegostoku, a barokowe ogrody wokół pałacu cieszą oko. Nie można pominąć tego miejsca na mapie turystycznej Podlasia. Miejsce to jest pamiątką po rodzie Branickich i nazywane jest Wersalem Podlaskim.



Aleję zdobią ustawione na postumentach  odrestaurowane kamienne rzeźby. W tej chwili jest ich już 16. Dziesięć spośród nich pochodzi z XVIII w. Są to: Bachus, Diana, Nimfa z orszaku Diany i Flora oraz 2 wazy ze smokami, 2 wazy z maszkaronami i 2 wazy z głowami faunów. Pozostałe 6 rzeźb zostało zrekonstruowane w 1954 r. i są to: Akteon, Apollo, Adonis i Wenus oraz 2 wazy z głowami faunów.

Rybka przy rybkach.

Historia Pałacu Branickich jest bardzo ciekawa. Pierwotnie, w XVI wieku, pałac był zamkiem obronnym wybudowanym przez rodzinę Wiesiołowskich – ówczesnych właścicieli Białegostoku. Największy rozkwit pałacu i ogrodów otaczających rezydencję przypadł w okresie panowania rodu Branickich w Białymstoku. W latach 90. XVII w. Stefan Mikołaj Branicki rozpoczął przebudowę zamku na barokowy pałac. Jego syn – Jan Klemens Branicki kontynuował rozbudowę rezydencji jeszcze przez pięćdziesiąt lat. W tym czasie zarówno pałac, piękne ogrody wokół jak i samo miasto Białystok nabrały tak pięknego charakteru, że miejsce to okrzyknięto mianem Wersalu Polskiego. Po śmierci Jana Klemensa Branickiego pałac został sprzedany i w czasie zaborów miał być Letnią Rezydencją Carów, jednak założono w nim Instytut Panien Szlacheckich, co spowodowało, że pałac utracił swój rezydencjonalny charakter. Dziś w Pałacu siedzibę swą ma rektorat Uniwersytetu Medycznego, a miasto sukcesywnie prowadzi prace renowacyjne na terenie Rezydencji Branickich.
Pawilon pod Orłem został zrekonstruowany zgodnie z ryciną datowaną na połowę XVIII wieku. Prace renowacyjne zakończyły się w 2011 roku.







Następnie poszliśmy sobie w kierunku rynku.
Postanowiliśmy później przejechać się karuzelą i zobaczyć miasto z góry.


Poszliśmy też na kawę i ciastko.

I przeszliśmy się po rynku Kościuszki.






A to już widoki z góry - karuzela obraca się wolno, jest czas na podziwianie miasta.




Och, Białystok okazał się całkiem młodym miastem.

Po wizycie w Białymstoku kolejnym naszym przystankiem miał być Supraśl.

Z okien auta rzuciliśmy okiem na najbardziej znany mural w Białymstoku - Dziewczynkę z konewką. Powstał on w ramach akcji „Folk on the street” w 2013 roku na ścianie budynku przy ul. Piłsudskiego 11/4. Wykonała go absolwentka łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, Natalia Rak. Mural przedstawia dziewczynkę w stroju ludowym, która konewką podlewa drzewo. Tym drzewem jest rosnący obok budynku kasztanowiec. Rysunek ciekawie powiązany z otoczeniem nawiązuje do podlaskiej legendy o wielkoludach.

A to już Supraśl.


Dom ludowy - przykład drewnianej architektury modernistycznej okresu międzywojennego, o minimalistycznej, funkcjonalnej formie, zaprojektowany przez architekta Jarosława Girina, autora Teatru im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku.
Mieliśmy dużo czasu na spacer.






Poniżej Pałac Buchholtzów (także: Pałac Buchholca) – zabytkowy pałac w Supraślu wzniesiony na przełomie XIX i XX w., okazała rezydencja niemieckiej rodziny fabrykanckiej, obecnie siedziba Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. Artura Grottgera.


A po przeciwnej stronie bocznej ulicy - kolejny zabytkowy obiekt, Dom Jansena.







Zalew w Supraślu.




I nasze rozważania o kolejnej wyprawie kajakowej na Podlasiu. Może Supraślą?








Chcieliśmy pójść do Muzeum ikon, ale niestety - tego dnia było zamknięte.


Za to restauracji nie brakowało. Chcieliśmy zjeść coś typowo podlaskiego.

Kartacze i babka ziemniaczana.

Na jednym z domów zauważyłam takiego pieska.

W drodze powrotnej do Suraża udaliśmy się jeszcze po auto Włodka do Plosek, a wracając jechaliśmy przez... Plutycze. Kto ogląda "Rolników Podlasie", ten wie, o co chodzi.


Jeden z bohaterów serialu.
Do Suraża wróciliśmy w doskonałych humorach po bardzo atrakcyjnym dniu.





A wieczorem jeszcze raz spotkaliśmy się z Kasią i Damianem, którzy przyjechali do Bajdarki.

We wtorek rano trzeba było powoli pożegnać się z Podlasiem. W Surażu zakupiliśmy jeszcze sery i masło u jednej z gospodyń. A po drodze postanowiliśmy jeszcze zatrzymać się w Grabarce - Świętej Górze dla prawosławnych.









I tak zakończyliśmy naszą podlaską majówkę.

4 komentarze:

  1. Ale fajna wycieczka.
    Uroczych masz rodziców, śliczna para, jak ja i moja Marzenka (też taka różnica wzrostu była) aż mi się oczy zaszkliły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie są moi rodzice, to moi przyjaciele, z którymi pływam - pisałam o tym w poprzednim poście. Mój tato nie żyje już siedem lat, a z mamą spotykam się w innych okolicznościach, nie na kajaku.

      Usuń
    2. Tak wiem, przepraszam, czytam posty raz na tydzień i od ostatniego do pierwszego... więc wybacz, ten w którym pisałaś jaki jest po prostu czytałem po tym. Ale i tak fajna para. Ja mam 178 a moja Marzenka miała 139... dlatego zawsze z sentymentem patrzę na takie pary.

      Usuń
  2. Mam pytanie - czy ta babka ziemniaczana jest smaczna? Kiedyś próbowałam taką upiec i wyszła paskudna, ale to może wina moich słabych umiejętności kulinarnych.

    OdpowiedzUsuń