13 paź 2019

Jesień w wąwozach kazimierskich

Data: 13 października 2019
Trasa:  Bochotnica - Kazimierz Dolny
Długość trasy: 11 km

Łaziki z Lubelszczyzny na jednym wypadzie - tak można by podsumować ten wypad. Pomysł Ani, trasa Artura, ludzi dużo, oj, dużo, bo i z Puław, i z Zamościa, i ze Skierbieszowa, i z Lublina. A wszystko to w przepięknej jesiennej scenerii wąwozów między Bochotnicą a Kazimierzem.
Zaczęliśmy w Bochotnicy przy promie.
zdjęcie od Radka

Muzeum torebek i misiów w Bochotnicy. Nie zwiedzaliśmy, a szkoda. Muszę się tam kiedyś wybrać. Dlaczego? W kolekcji znajduje się około 1000 pluszowych (i nie tylko, bo także z innych tworzyw, np. szkła czy drewna) misiów, a najstarszy ma około 100 lat. Misie przybyły tutaj z wielu krajów świata, najdalej - z Singapuru.



Po krótkim przywitaniu ruszyliśmy w trasę.

Od razu weszliśmy w wąwozy.


Odcinek wymagający, podobał się wszystkim.

Kierownik trasy, Artur:

Bigos w ulubionym żywiole.









Poniżej dawny kamieniołom komorowy w Bochotnicy w Kazimierskim Parku Krajobrazowym. W sztolniach powstałych po wybranym wapieniu zimuje nawet do 600 osobników nietoperzy wszystkich występujących w Polsce gatunków. Znajduje się tu też Ścianka Pożaryskich, na pamiątkę geologów Krystyny i Władysława Pożaryskich. Ścianka ich upamiętniająca pozwala zaobserwować przejście z ery mezozoicznej do ery kenozoicznej.


Rzeka Bystra.

Idziemy do ruin zamku w Bochotnicy, byliśmy tu z Niezależnymi w czerwcu. Teraz rządzą jesienne klimaty.







Przypomnę: zamek został zbudowany prawdopodobnie przez rodzinę Firlejów około połowy XIV wieku po najeździe Tatarów na Lubelszczyznę w 1341 roku. Według miejscowej legendy warownia miała być miejscem schronienia Esterki, żydowskiej kochanki króla Kazimierza Wielkiego.


Widok na Bochotnicę.




Od zamku chwilę idziemy niebieskim szlakiem nadwiślańskim, ale szybko Artur prowadzi nas w kolejne wąwozy. Przedzieramy się przez wysokie trawy.

Bigos robi za peryskop.





















Kolejny wąwóz, jesteśmy już blisko Kazimierza Dolnego.


Przechodzimy wąwóz Korzeniowy Dół. Tu część grupy idzie prosto do Kazimierza, w tym my. Reszta będzie jeszcze kluczyć po okolicy.

Nazwa wąwozu wzięła się od poskręcanych korzeni drzew rosnących na skarpie.

Jest chyba najbardziej znany i robi wrażenie, ale ja wolę te dzikie, nieuczęszczane wąwozy wokół.




Udany dzień,  a pogoda jeszcze lepsza. Dzięki za wspólną wędrówkę.

3 komentarze:

  1. Wniosek z lektury - trzeba nam tu jeszcze wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania ma rację - jakoś pominełomisie tę ściankę i kamieniołom. Fakt byłem tam z Marzenką a to dla Niej nigdy nie były atrakcje, więc nawet się za nimi nie rozglądałem.

    OdpowiedzUsuń