29 wrz 2019

Barania Góra - królowa, choć nie najwyższa

Data wyjazdu: 27-29 września 2019
Trasa przejścia 28 września:  Kamesznica - Przysłop - Barania Góra - Kamesznica
Długość trasy:  14,5 km

Rodzinne spotkanie w tym roku zaplanowaliśmy w Beskidzie Śląskim w Kamesznicy. Jadąc z Lublina, zahaczyliśmy o Brzesko. Rynek po rewitalizacji, ładny, ale wybetonowany, co jest chyba znakiem charakterystycznym naszych czasów. Niewątpliwą atrakcją turystyczną są koziołki, będące symbolem browaru Okocim.


A tak rynek wyglądał kiedyś:

Nic dodać, nic ująć. Poniżej Figura św. Floriana z 1731 roku.

A tu już kilka zdjęć z Kamesznicy, w której nocowaliśmy. Wieś z początku XVII wieku, pięknie położona w dolinie malowniczej rzeczki Kameszniczanki.




W sobotę całą rodzinką podjechaliśmy kawałek na żółty szlak, aby przejść się do schroniska na Przysłopie pod Baranią Górą.


Droga lekko błotnista, bo rozjechana.


Dosyć szybko zaczęły pojawiać się oszałamiające widoki.

Karolówka 931 m i rozejście się szlaków.



Ostatni odcinek drogi naprawdę bardzo ładny, lata nie byłam w Śląskim i zapomniałam, jak tu pięknie.







Kapliczka z 1864 roku.

Rezerwat „Barania Góra” został utworzony w 1953 roku w celu ochrony lasów jodłowo-bukowo-świerkowych porastających zachodnie zbocza góry. Z kolei rezerwat "Wisła" powstał w celu ochrony Czarnej i Białej Wisełki od źródeł do Jeziora Czerniańskiego. Poniżej Czarna Wisełka.




Polana Przysłop. Na zdjęciu poniżej drewniana chatka, kiedyś gajownia Habsburgów, obecnie „Izba Leśna” z wystawą na temat leśnictwa.

W miejscu obecnego schroniska (paskudna bryła) od 1897 roku stał drewniany pałacyk myśliwski Habsburgów cieszyńskich, który po I wojnie światowej pełnił rolę schroniska. Został on rozebrany w 1985 roku i przeniesiony do Wisły.

Po obiedzie w schronisku ja decyduję się iść jeszcze na Baranią Górę i wrócić do Kamesznicy inną drogą. Moja chrześnica postanawia iść ze mną, reszta towarzystwa wraca do aut zostawionych na początku szlaku żółtego.


Być tak blisko i nie wejść na Królową?


Zdjęcia bez ludzi, ale było ich trochę. Obok kamienistej drogi wydeptana ścieżka.


Okazuje się, że w okolicach szczytu przebiegała trasa jakiegoś maratonu biegowego. Co i raz mijali nas zatem zawodnicy.



Wierch Wisełka (1192) i rozejście się szlaków, stąd czarnym będziemy schodzić do Kamesznicy.


Widać biegaczy i widać wieżę widokową na Baraniej.





To już tu, na szczycie Baraniej Góry (1220 m), to drugi po Skrzycznem pod względem wysokości szczyt w Beskidzie Śląskim.

Wieża ma 15 metrów i powstała w roku 1991.

Sama wieża brzydka, ale widoki przewspaniałe. Choć widoczność może nie była jakaś super, to jednak chmury i mgły dodawały fajnego klimatu.



Widok na Skrzyczne




Schodzimy czarnym szlakiem.


W oddali Węgierska Górka.





Zbocza Baraniej Góry były dobrą kryjówką podczas II wojny światowej dla oddziałów partyzanckich Armii Krajowej, a później schronieniem dla oddziałów zgrupowania Narodowych Sił Zbrojnych, walczących od 1945 r. pod dowództwem Henryka "Bartka" Flamego z komunistycznym aparatem władzy. Było to największe antykomunistyczne zgrupowanie w Beskidach.






Fajkówka. Tu schodzimy ze szlaku czarnego na zielony. Dosyć szybko, bo dwa duże pieski odprowadzają nas ponurym wzrokiem.


Po drodze spotykamy jeszcze na grzybobraniu panią, która mówi, że na Baraniej była dziś widziana niedźwiedzica z młodymi. Na szczęście my jej nie widziałyśmy nawet z daleka.
Trasa nie była długa ani uciążliwa, ale kilometry w górach nie są takie same, jak na dole...
A wieczorem rodzinne kociołkowanie.






Kameszniczanka (Bystra).

W niedzielę przed odjazdem wybraliśmy się jeszcze na krótki spacer po okolicy zboczami Czerwieńskiej Grapy.


Stąd też mieliśmy piękne widoki.


Wprawne oko dojrzy wieżę na Baraniej


Po drodze zebraliśmy sporo grzybów.

To był niezwykle udany rodzinny wyjazd, spotkanie rodzinne i wycieczki.

1 komentarz:

  1. Fajne wspomnienia - co do rynku w Brzesku to 100% racji - nie chcieli parku? Ok ale mogli też nie robić kamiennej pustyni - praktycznie niewykorzystywanej zresztą.
    Świetne widoki mieliście też na górze Okocimskiej, 10 minut jazdy od rynku, ale mało kto o tym wie.

    Rodzinne wędrowanie - marzenia.

    OdpowiedzUsuń