24 sie 2019

Szlakiem Kościuszki do Dworzysk i na Chmielaki

Data: 24 sierpnia 2019
Trasa: Surhów - Dworzyska
Długość trasy: 19 km

To było tak, że miałam ochotę się przejść. Niezależni robili wypad na Chmielaki (Ogólnopolskie Święto Chmielarzy i Piwowarów) w Krasnymstawie, ale trasa miała liczyć ok. 12 km. Mało. Chciałam się przejść dłużej. Drugą propozycją był wypad na grzyby. Ale też ten pomysł nie przypadł mi za bardzo do gustu. Niezależni mieli zaczynać trasę w miejscowości Surhów i iść na północ drogą najkrótszą. Zerknęłam na mapę. W dół od Surhowa zaniebieszczył się Szlak Tadeusza Kościuszki. A więc już wiadomo. Wyjechaliśmy busem wspólnie, a w Surhowie ja i Tomek z klubu odłączyliśmy się od grupy.
W Surhowie rzuciliśmy jeszcze okiem na klasycystyczny pałac wzniesiony w latach 1813-1819 przez Pawła Cieszkowskiego (posła na sejm, hodowcę koni) i jego żonę Zofię z Kickich, która Surhów wniosła w posagu.

Obecnie mieści się tu dom pomocy społecznej.

I w drogę.

Wdrapujemy się na górę z kościołem.

Kościół zbudowany w latach 1820–1824 staraniem właścicieli wsi Pawła i Zofii Cieszkowskich doprowadził nas niemal do zawału dźwiękiem dzwonu - brzmiało to jak brzdęk blaszanej miednicy wprost w megafon.
Parafia Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Łukasza w Surhowie
Obok kościoła stawik, przy którym my z kolei nastraszyliśmy śpiącego czarnego kota.

Śpiącego lub polującego na kaczki - nie wiadomo.

Opuszczamy miłą wioskę i idziemy szlakiem Kościuszki.

Szlak ten w całości liczy 120,5 km i zaczyna się w miejscowości Uchańka, następnie prowadzi przez miejscowości: Dubienka, Starosiele, Maziarnia Strzelecka, Raciborowice, Kurmanów, Buśno, Jarosławiec, Wojsławice, Majdan Nowy, Bończa, Zastawice, Surhów, Topola, Wólka Orłowska, Dworzyska do Krasnegostawu. Jak widać, poznamy tylko jego końcówkę (póki co).

Szlak umożliwia penetrację krajoznawczą całej północnej części Grabowiecko-Strzeleckiego Obszaru Chronionego Krajobrazu i Skierbieszowskiego Parku Krajobrazowego oraz poznanie związków T. Kościuszki, jako bohatera wojny obronnej 1792 roku z ziemią chełmską (z opisu szlaku). My chyba poznamy go głównie od strony krajoznawczej, bo z wyjątkiem Surhowa, gdzie w kościele podobno modlił się Kościuszko, nic więcej na ten temat w mijanych miejscowościach nie znalazłam.

Za wsią polną drogą wdrapujemy się na niewielkie wzniesienie, z którego ładnie widać okolicę.

Jesteśmy zadowoleni z wyboru tej trasy.

W lesie szlak kręci to w lewo, to w prawo, a w pewnym momencie mamy niewielki problem z odszukaniem go. Nie jest uczęszczany - w niektórych miejscach mocno zarósł, a i stan oznaczenia czasy świetności ma już za sobą.

Z lasu znów wydostajemy się na pola.


Przed nami wieś Franciszków

i bardzo zachęcające maliny.


Po krótkiej konsumpcji (tylko troszkę) wchodzimy do kolejnego lasku.

I dość długo idziemy nim prosto.

Prowadzi nas w stronę wsi Kryniczki.



I do Orłowa Murowanego.


Bardzo podobają nam się mijane wioski.



 Docieramy do kościoła pw. św. Kajetana.


To kościół neoromański z lat 1923-1929 r.
Parafia św. Kajetana w Orłowie Murowanym
W 1419 r. wieś Orłów została nadana przez króla Władysława Jagiełłę Trojanowi Szyrokiemu z Grąbca i Kisielewa w ziemi płockiej w nagrodę jego zasług w wojnie z Krzyżakami. 

 Przechodzimy przez skarpę koło cmentarza i ścieżką w dół docieramy najpierw do stawów, a później do źródła, którego strzegą z jednej strony św. Nepomucen, a z drugiej, jak mi się wydaje - św. Jan. Źródło ma podobno właściwości lecznicze - w latach 70. XIX stulecia fundator zespołu pałacowo-parkowego w Orłowie, polityk i filantrop Kajetan Kicki napisał w swoim testamencie, że wolą jego jest wznieść tu kapliczkę: "Jakiekolwiek są bowiem własności tej wody zawsze ona korzystnie spożytkowana być może, w ten sposób, by przebywający doń słabi mogli odbyć modły i napić się wody". (cyt. z testamentu stąd: http://www.zamosconline.pl/text.php?id=3173&rodz=opoz). Chyba z wykonaniem testamentu nie poszło zbyt dobrze, bo kapliczki nie ma. Ciekawy artykuł na temat sporu związanego z testamentem można przeczytać tu: http://www.krasnostawska.pl/sobieszyn-przeciwko-ostatniej-woli-hrabiego/

I co ciekawe - susza wysuszyła chyba też źródełko.

Ale można posiedzieć w cieniu, to też ma właściwości lecznicze.

Zmierzamy teraz do pałacu. Widać już pozostałości jakichś pomieszczeń gospodarczych. I szlak, co jest pewną nowością, bośmy już go dawno nie widzieli.

Krótka historia. Wprawne oko dojrzy, ale tak skrótowo: pałac został zbudowany w XIX w. według projektu Henryka Marconiego dla Kickich. Ostatni właściciel w 1878 roku przekazał pałac Towarzystwu Osad Rolnych. Pałac uległ zniszczeniu, potem został odbudowany w 1882 roku z zatarciem cech stylowych.

Oczywiście już na wstępie wita nas tabliczka, że teren prywatny, nie wchodzić. Oficynki nie są w rękach prywatnych, sam pałac, a z tego co wiem, właściciel ten nic tu nie robi, a pałac coraz bardziej niszczeje.

Taka ładna oficynka.

A tu fragment pałacu, bo fota, gdzie go widać lepiej - jest całkowicie prześwietlona. Brawo! (Jeszcze tu wrócę).

Oficynka z drugiej strony.

Jej schodki nadały się do przyklapnięcia i spożycia drugiego śniadania.

Tą oto piękną aleją zmierzamy dalej szlakiem Kościuszki.




Wierzcie mi, na tych polach nie ma żadnego oznakowania i gdyby nie moja mapa w telefonie, to raczej byśmy nie trafili na Chmielaki.


No niesamowite...

Wieś Topola.

Był to bardzo męczący odcinek, aczkolwiek drogę to tu mają ładną.

Docieramy nią do stacji Wólka Orłowska.

I idąc wzdłuż torów, dochodzimy do dopływu Wieprza - Wolicy. Nawet jest trochę wody.

Most kolejowy w Wólce Orłowskiej jest bardzo ciekawym miejscem, jedynym takim w Polsce. Na czym polega jego magia? Zaraz pokażę, tylko musimy przecisnąć się przez te zarośla.

Właśnie w tym miejscu most kolejowy i drogowy krzyżują się nad rzeką - linia kolejowa przebiega nad drogą krajową nr 17, a ta nad rzeką Wolicą. Ekstra.


Przeskakujemy drogę krajową, idziemy trochę lasem i mamy kolejną wieś.


Asfalt jest męczący, pojawia mi się myśl o złapaniu stopa. Ale jeszcze nie teraz.

Najpierw sprawdzimy stan wody na Wieprzu.

Źle nie jest, ale bez szału.

Trafiamy do sklepu w Dworzyskach. Okazuje się, że pani, która nas chwilę wcześniej mijała na rowerze - właśnie wracała z grzybobrania.

 Imponujące.

To ten sklep właśnie. Postanawiamy jednak łapać stopa. Pierwsze machnięcie - i zatrzymuje się fajne małżeństwo, które jak się okazuje, biega maratony górskie.

Podwożą nas do wsi Latyczów. W dodatku po załatwieniu tam sprawy mają nas znów zgarnąć z drogi. Idziemy może z kilometr i rzeczywiście - znów jadą.

W tej sytuacji, po przejściu 19 km, o 13 jesteśmy na Chmielakach.


Robimy krótki obchód straganów i...





...i czas oddać się piwnej rozpuście. 
 

1 komentarz:

  1. No, proszę, nic o taki kościuszkowskim szlaku nie wiedziałam. Szykowałam się na szlak bitwy po Szczekocinami, ale nie wyszło z planów.

    OdpowiedzUsuń