28 kwi 2019

"Ruszaj się, bo zardzewiejesz" wokół Łęcznej

Data: 27 kwietnia 2019
Trasa: Łęczna - Ciechanki Łęczyńskie - Łęczna
Długość trasy: 13 km

Kolejny rajd "Niezależnych" i kolejny rajd z cyklu "Ruszaj się, bo zardzewiejesz". Tym razem pojechaliśmy do Łęcznej. W oczekiwaniu na drugą turę podróżujących busem z Lublina na ławeczce panie dyskutowały na tematy, którymi żyje ostatnio cała Polska.

A po przyjeździe wszystkich ruszyliśmy w trasę.
foto od Marioli
 Koło dworca taka oto budka zachęca do miejscowej kuchni.

Łęczna ma w herbie dzika, a oto legenda z tym związana: "Od wielu wieków, aż po wiek XIX, w bliskim sąsiedztwie Łęcznej były olbrzymie lasy, a w nich mnóstwo różnego zwierza: tury, jelenie, dziki a i drobnego nie brakowało. Plagą dla mieszkańców miasteczka były wilki. (...) Nie pomagały żadne sposoby - ani drewniane ogrodzenia domostw ani nawet warty nocne. Straty mieszkańców były duże. Kiedy wyczerpano wszystkie możliwe sposoby - użyto ostatniej szansy, jaką był ogień. Wzdłuż linii lasu od strony miasta rozpalono setki ognisk, zaś dorośli mężczyźni z pochodniami i bronią w ręku ruszyli w las. Czyniony hałas, strzały i ogień wypłoszyły wilki, ale ucierpiały na tym inne niewinne zwierzęta. Taka niemiła przygoda spotkała małego, pasiastego dziczka. Zraniony w nogę, przerażony, znalazł się na ulicach miasta. Bawiące się dzieci zauważyły go - natychmiast się nim zaopiekowały, zaniosły do znachora, który ranę opatrzył i odtąd mały, samotny dziczek stał się ich podopiecznym. (...) Pewnego razu, głęboką nocą, w zagrodzie, gdzie dzik miał schronienie - wybuchł pożar. Miasto spało głębokim snem. Dzik wypadł na podwórze - piszczał, kwiczał przeraźliwie - narobił takiego hałasu, że przebudził nie tylko swoich gospodarzy ale i mieszkańców sąsiednich domostw. Natychmiast zauważyli powód hałasu zwierzęcia - i pożar ugaszono. Odtąd dzik stał się bohaterem miasta". Źródło: Stefania Pawlak "Merkuriusz Łęczyński".
Dzik Teodor (ma imię po jednym z burmistrzów Łęcznej)
foto od Marioli
obowiązkowa grupówka
Deptak w Łęcznej, nie wiedziałam, że taki jest, i bardzo mi się spodobał.


foto od Krzysia

Łęczna może pochwalić się zadbanymi ścieżkami spacerowymi.

Rzeka Świnka, dopływ Wieprza.

Pierwsza eksploatacja tego terenu rozpoczęła się ponad 4 tysiące lat p.n.e. Na wydmach w okolicy Łęcznej odkryto skorupy naczyń glinianych ludów kultury pomorskiej z IV-VI w p.n.e., duże cmentarzysko całopalne z lat 1100-400 p.n.e ludów kultury łużyckiej oraz groby jamowe z młodszego okresu rzymskiego II-IV w n.e. Nieźle, prawda? (info przysłała mi Ewa).



Wąchamy, oglądamy, podziwiamy rozkwitłą roślinność.



Nadal Świnka.

Po spacerze wzdłuż Świnki udaliśmy się do miejskiego parku.


Poniżej zabudowania folwarku na terenie zespołu dworsko-parkowego na Podzamczu. W XV wieku stał tu murowany zamek obronny, a wcześniej prawdopodobnie drewniany.

A my robimy krótki postój.




Folwark powstał w czasach świetności Łęcznej, kiedy to w XVII wieku odbywały się tu słynne Łęczyńskie Jarmarki, na które zjeżdżali kupcy z Wołynia, Podola i Ukrainy. Folwark rozwijał się przez dziesiątki lat, będąc własnością wielu znamienitych rodów: Tęczyńskich, Firlejów, Potockich, Noskowskich, Rzewuskich, Szeptyckich, Branickich i Sapiehów.

"Ukazała się nam zręczna na przemysły swoje Łęczna" - pisał w XVIII wieku poeta Ignacy Krasicki, wspominając wielkie jarmarki łęczyńskie. Targi te portretowali wybitni malarze: J.P. Norblin i J. Chełmoński. Miasto doczekało się także wzmianki w "Potopie" Henryka Sienkiewicza. Anusia Borzobohata-Krasieńska zwierza się Oleńce Billewiczównie z uczucia, którym zapałała do pana Babinicza. „- Inni jako dziady żebrali - mówiła zatem Anusia - a ten smok wolał na swoich Tatarów niż na mnie spoglądać, a zaś nie mówił inaczej, jak rozkazując: "Waćpanna wysiądź! waćpanna jedz! waćpanna pij!" Żeby przy tym był grubian, ale nie był; żeby nie był troskliwy, ale był! (...) A to już w Łęcznej mnie samą tak rozebrało, że strach”.


Z parku udajemy się ścieżką nad Wieprz.

Piękna rzeka, obecnie niski stan wody. Wszędzie jest susza.


Ujście Świnki do Wieprza, czyli Świnkoujście.



Teraz idziemy pod synagogę.

Synagoga w Łęcznej jest jedną z piękniejszych na Lubelszczyźnie i jedną z najstarszych. Powstała około 1655 roku.

Budynek Dużej Synagogi ma kształt prostokąta o wymiarach 9,5 m x 15 m. Mur ma grubość 1,3 m. Całość przykryta jest łamanym dachem krytym gontem.


Przypuszcza się, iż pierwsi Żydzi pojawili się w Łęcznej wkrótce po lokacji miasta, tj. ok. 1467 roku, jednakże najstarsze zachowane wzmianki o mieszkających tu osobach wyznania mojżeszowego pochodzą dopiero z 1501 roku.

W 1850 r. w mieście mieszkało 2803 mieszkańców, w tym 1752 Żydów. W pierwszej połowie XIX w. żydowska gmina wyznaniowa w Łęcznej była jednym z najprężniejszych ośrodków chasydyzmu w Królestwie Polskim. Znanym chasydem w Łęcznej był cadyk Szlomo Jehuda Leib Łęczner, uczeń Widzącego z Lublina.
W trakcie okupacji niemieckiej zginęło ok. 2,5 tys. łęczyńskich Żydów.





Podchodzimy do jednego z domów, by obejrzeć ślad po mezuzie. Był to zwitek pergaminu z naniesionymi dwoma fragmentami Tory, umieszczony w pojemniku wykonanym z drewna, metalu, kości lub szkła, albo w rurce, zawieszany na zewnętrznej prawej framudze drzwi. Zgodnie z tradycją pielęgnowaną w wielu żydowskich domach osoba przekraczająca drzwi wejściowe powinna dotknąć mezuzy dłonią (za Wikipedią).

Poniżej również ślady dawnej historii Łęcznej.



Fontanna na rynku.


Od średniowiecznych początków miasta głównym placem był rynek. W XVII i na początku XIX w. dla usprawnienia handlu bydłem powstały dodatkowe rynki: II i III. Obecnie nie pełnią funkcji placów targowych, ale wyróżniają Łęczną spośród innych polskich miast podobnej wielkości. Tak więc Łęczna ma aż trzy rynki!

foto od Krzysia
Przechodzimy Wieprz na drugą stronę.




Pod tym mostem na spływach zwykle robi się postój. Niejedno już widział.

A my idziemy sobie doliną Wieprza.


Wreszcie jest pięknie, wszystko kwitnie i pachnie.






Tędy pływała historia :D


Panie zadowolone z krajobrazu.


Za miesiąc to już chyba w ogóle tu wody nie będzie.

Na tym zakolu robimy przerwę.

foto od Krzysia





A ten kolega w krótkim kajaku płynął sobie pod prąd. Mieliśmy to samo tempo. Podziwiam.

Czyż to nie piękny polski krajobraz?

Chyba tak, skoro wszyscy robią zdjęcia.





I w tę łąkę się zanurzamy.





Znów dochodzimy do Wieprza.

A kolega jak płynął, tak płynie.

Most w Ciechankach Łęczyńskich. Tu kończyłam pierwszy spływ moim Heliosem.


Przełazimy przez drogę 829. I znów jesteśmy na łące.


A kolega płynie.

Ogniska szybko w tym roku nie zrobimy, jest bardzo sucho, duże zagrożenie pożarowe. Ale posiedzieć zawsze można.


Za lasem rajd trochę się przegrupowuje. Różnymi drogami docieramy do Łęcznej. Ja i Krzyś idziemy na deptak, by trochę pogadać przy piwie.



Bigos grzeczny w autobusie:
foto od Krzysia
Nasza trasa z opisem od Krzyśka:

2 komentarze:

  1. Legenda bardzo przyjemna, pejzaże również.
    Mała analogia - u was Łęczna, u nas Łączna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trasa jak marzenie. Fajnie było poczytać. Pozdrowienia dla ekipy

    OdpowiedzUsuń