Trasa: Kamionka - Kawka
Długość trasy: 18 km
Kolejna sobota w drodze. Tym razem nie wypuszczaliśmy się zbyt daleko od Lublina, ale za to znów trzeba było wstać bardzo wcześnie, bo autobusy w kierunku Kamionki to rzadkość. Zaspałam, przez co w ostatniej chwili dopadłam grupę już wsiadającą do busa. Nie mogłam nie jechać, bo to u mnie w plecaku był imieninowy prezent dla Maćka...
W Kamionce udaliśmy się po wiktuały na ognisko i starannie przejrzeliśmy mapę.
Prowadzenie rajdu wypadło na mnie.
W Kamionce zachowało się kilka starych chat.
Można tez zobaczyć nietypowy wóz przeprowadzkowy.
Mała rzeczka, za to o bardzo wdzięcznej i wielkomiejskiej nazwie - Parysówka.
Wreszcie żegnamy Kamionkę i schodzimy na boczną drogę.
Na krzyżu ciekawa tablica, warto przeczytać.
Za naszymi plecami rozciąga się piękna polna droga, którą podążamy, i widok na kaplicę cmentarną, upamiętniającą zmarłych członków rodzin Potockich i Zamojskich, zamieszkujących pobliski pałac w Kozłówce. Została wybudowana w latach 1890-1893, obecnie po remoncie (z funduszy Unii Europejskiej).
Kaplica, foto od Krzyśka |
Pierwszy z licznych dziś krótkich postojów.
Droga rowerowa wydaje się wygodna.
Zmierzamy do stawów w miejscowości Samoklęski.
To jeden z największych w regionie zespołów stawów rybackich o powierzchni 194 ha.
Stawy, użytkowane przez Państwowe Gospodarstwo Rybackie (obecnie sprywatyzowane), są znane w regionie i kraju z wylęgarni narybku: szczupaka, karpia, karasia, suma, lina, jazia, złotej orfy, ale także ryb ozdobnych – karpia koi i złotej rybki.
Złota rybka nie pokazała się i nie mogliśmy spełnić trzech życzeń.
Bardzo brakuje nam naszych dwóch Maryś, które walczą z chorobą. Chyba wiadomo, jakie byłoby jedno z życzeń.
Rzeka Minina, lewy dopływ Wieprza.
Opuszczamy stawy.
Czas na szybką kawę. Znów przydaje się breżniewka.
Gdyby nie mróz, szlibyśmy w błocie, a tak to mamy piękne lodowe witraże.
Prowadzę tak, by omijać asfalt, a niestety jest go w naszych lasach coraz więcej.
Cała nasza dzisiejsza grupa.
Piękne chaty w Dąbrówce.
Zmieniamy nieco plany, obawiając się, że nie zdążymy na autobus o godz. 15 z Nasutowa. Są ferie, następny autobus mielibyśmy dopiero o 20... Zatem idziemy do Kawki. Miejscowy staw.
Już blisko kawki znajdujemy miejsce na ognisko. I wręczamy Maćkowi imieninowy prezent.
foto od Krzyśka |
Podczas ogniska koło nas przebiegło stadko dzików, 5 albo 6 sztuk. Nikt nie zrobił zdjęcia, bo wszyscy się gapili.
A na patelni odsmażamy pierogi.
Panowie lodołamacze, Krzysiek i Traper.
A to już Kawka.
Do autobusu mamy godzinę, ale nie mamy wyjścia, musimy poczekać.
Najbardziej wyczekiwany autobus świata:
foto od Krzyśka |
Można było w Kawce wypić kawkę. ;)Przyjemniej by się czekało. Ale przystanek - klasyk,taka piękna blacha.
OdpowiedzUsuńWieś jest co prawda długa, ale oprócz sklepu, remizy i domów nie ma nic ciekawego. Ale piliśmy to, co zostało w termosach.
UsuńPierwszorzędny prezent, no za samą czapę się należało ;)
OdpowiedzUsuńParysówka to raczej nie od Paryża, a od Parysa jakiegoś lokalnego być może młynarza.