Trasa: Niedrzwica Duża - Prawiedniki
Długość trasy: 13 km
Dawno nie byłam na rajdzie klubowym i można powiedzieć, że się stęskniłam. Tym razem w sobotę rano pojechaliśmy do Niedrzwicy Dużej. Stawiło się 21 osób, co nie dziwi przy takiej wiosennej pogodzie. Po tradycyjnych zakupach ruszyliśmy. Najpierw w stronę Dworu Dłuskich.
Przedwiośnie pełną gębą, aż trudno uwierzyć, że to początek lutego. Żeby nas tylko zaraz nie wymroziło.
Wszyscy niemal fotografowali to ścięte drzewo na pamiątkę.
Dwór w Niedrzwicy Dużej został wybudowany na przełomie XVIII/XIX wieku dla Józefa Aleksandra Dłuskiego i jego żony Marianny z Kownackich.
Teren wokół dworu wraz ze stawami.
Według niektórych źródeł w XVI wieku stał tu kasztel, który pełnił funkcje rycerskiej siedziby obronnej, a jego właścicielem w 1600 był Jan Niedrzwicki. Dobra Niedrzwica Duża były własnością Dłuskich do 1873 roku.
Zdjęcie grupowe.
Z dawnych budynków dworskich do dziś zachowała się dwukondygnacyjna wieża (z kopulasto sklepioną piwnicą) i dwukondygnacyjny budynek mieszkalny (z piwnicą sklepioną kolebkowo). Wieża na parterze ma rzut sześciokąta, powyżej jest cylindryczna. Zwieńczona jest stożkowym dachem.
Ciekawy budynek, niestety dziś w stanie zniszczenia.
Odtąd będziemy wędrować ścieżką rowerową aż do Krężnicy Jarej.
Wcale nie wyboista.
Zaraz przy wejściu do lasu robimy śniadaniowy postój.
Droga jest oblodzona, nie zdążyła jeszcze do końca rozmarznąć.
Kapliczka na skraju lasu.
I rondo w Krężnicy Jarej.
Kościół parafialny pw. św. Floriana. Jan Długosz w swoich rocznikach napisał, że w 1325 w Krężnicy stał drewniany kościół parafialny. Znajdowały się w nim relikwie św. Floriana, sprowadzone z Rzymu w 1185. Kościół płonął dwa razy: w 1595 i w 1883. Dwa lata później wzniesiono obecną, murowaną świątynię.
Opowiada o tym i o historii Krężnicy - Jurek.
Kto nie słucha, ten tańczy dla rozgrzewki.
W drodze na cmentarz parafialny mijamy okazały budynek z rozległym ogrodem. Pierwotnie był to dom sióstr szarytek, które wybudowały go dla sierot na początku lat trzydziestych ubiegłego wieku. Taką funkcję pełnił do roku 1939. W czasie II wojny światowej funkcjonowało w nim lubelskie seminarium duchowne. Po wojnie pełnił on funkcję akademika KUL. Obecnie znajduje się tu dom opieki „Tutela”, który jest filią głównego ośrodka znajdującego się przy ulicy Nad Zalewem w Lublinie.
Na cmentarzu podchodzimy do grobowca rodziny Jaxa-Chamiec, gdzie pochowany jest również aktor Krzysztof Chamiec, znany np. z filmów "Ballada o Januszku", czy "Pierwszy dzień wolności".
W ostatnich dniach wojny w Krężnicy miały miejsce dwa tragiczne wydarzenia. W nocy z 21 na 22 lipca został wysadzony przez partyzantów niemiecki pociąg wojskowy wiozący broń. Niemcy, obawiając się przykrych dla siebie niespodzianek na torach, przed parowozem ustawili lory z piachem, z których chętnie skorzystali Polacy chcący podróżować w kierunku Kraśnika. W wyniku katastrofy zginęły 24 osoby. O tej historii można przeczytać tu: Kto wysadził ten pociąg. Z kolei dzień później, 22 lipca 1944 roku, hitlerowcy rozstrzelali tu więźniów z Zamku
Lubelskiego – 25 mężczyzn, mieszkańców podparczewskich wsi Makoszka i Plebania
Wola. Są oni pochowani w zbiorowej mogile.
Jest tu również ciekawy pomnik na grobie, w którym pochowano całą rodzinę. Ale kto ich zamordował?
Opuszczamy cmentarz, by tradycyjnie już posiedzieć przy ognisku.
W kilka osób odłączamy się wcześniej, by połazić po okolicznych lasach. Kierujemy się na Prawiedniki, ale drogę przegradza nam dopływ lub też starorzecze Nędznicy. Piękne miejsce.
Nie spodziewaliśmy się takiej bajki.
To chyba szczupaczek. Był.
Działalność bobrów.
Idąc wzdłuż dopływu, dochodzimy do Nędznicy, zwanej także zwyczajowo Krężniczanką. Stanowi ona otulinę Czerniejowskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. To kraina lipienia i pstrąga. Musimy się niestety cofnąć w stronę Krężnicy i poszukać jakiegoś mostku, by przedostać się na drugą stronę rzeki.
Jest i przejście.
Trochę może nietypowe, ale wygodne.
Piękna rzeka.
Wreszcie udaje nam się trafić na drogę, którą już pewnie podążamy w stronę Prawiednik.
Byliśmy tu latem.
Jeszcze tylko most nad Bystrzycą.
I jest. Bar pod Pstrągiem. Za niedługo dołącza do nas reszta grupy, która szła nieco okrężną, ale mniej malowniczą trasą.
Mały szok przeżyłam - króciutka ta wycieczka, a ile ciekawostek!
OdpowiedzUsuńFajny rajdzik, taki w sam raz na przedwiosenne rozruszanie kości.
OdpowiedzUsuńA pałacyk świetny, pewnie dało by się przeniknąć do środka.