2 gru 2018

Rajd mikołajkowy w okolicach Nasutowa

Data: 2 grudnia 2018
Trasa: Nasutów - Dąbrówka - Nasutów
Długość trasy: 15,5 km


Starym zwyczajem uczciliśmy Mikołajki rajdem mikołajkowym. Obowiązywały czapki mikołajowe i drobne prezenty, które potem mieliśmy losować między sobą. Z racji początku zimy nie wybieraliśmy się na daleką trasę. Szkoda tracić cenny czas krótkiego dnia na nieprzemyślane decyzje i chybione eskapady. Komunikacją podmiejską udaliśmy się zatem do Nasutowa w Lasy Kozłowieckie. Wzbudziliśmy pewną sensację wśród akurat wychodzących z kościoła mieszkańców.

Droga pokryta szronem bywa zwodnicza, gdy pod białym puszkiem jest lód, jednak tym razem lodu nie było.

Na chwilę skręciliśmy do szkoły w Nasutowie, wiedząc, że to budynek dworku z przełomu XIX i XX wieku.

Tablica informuje o kilku znanych postaciach, niestety pamięć o dworku najwyraźniej się już zatarła. Szkoda.

Figura prymasa Wyszyńskiego dość osobliwa, ale w sumie urocza.

Zwłaszcza ten piesek. Chwilę trwały spory, czy to piesek, czy owieczka. No ale te łapy.

Koniec zwiedzania, kierujemy się do lasu.

Trzeba przyznać, że stroje mikołajowe zawsze wpływają pozytywnie na morale. Czuć już święta w powietrzu.

Prognozy nie kłamały, robi się coraz cieplej i nieśmiało zaczynamy rozpinać kurtki.


Jest nawet lepiej niż miało być - wychodzi słońce.



Dochodzimy do rzeczki Mininy. Wygląda niepozornie, ale jest dopływem Wieprza za Jeziorzanami. Pewnie dałoby się spłynąć, ale raczej nie latem, mało wody. Z kolei teraz, poza nasłonecznionymi miejscami, byłaby skuta lodem.

O czym świadczy ten maleńki wodospad.

Na szczęście jest wiele aktywności sportowych do wyboru. Pływanie za wszelką cenę? Nie dla mnie.

Wszyscy coraz głośniej przebąkują o śniadaniu. Proszę bardzo. Stary Tartak i fajne miejsce postojowe. Częstuję sernikiem z pierniczkami, który upiekłam wczoraj pierwszy raz w życiu. Inni też wyciągają smakołyki. Decydujemy, że losowanie prezentów zrobimy właśnie tutaj.

Każdy los wygrywa ;)

Otrzymuję prezent z napisem "Lampka dla błądzącego turysty". Jako że turystycznie nigdy się jeszcze nie zgubiłam, postanawiam potraktować te słowa życiowo. W środku jest urocza latarenka. Dziękuję, Mikołaju.

I dorośli potrzebują cieszyć się jak dzieci. 

Pamiątkowa fotka grupowa.

Po której ruszamy w stronę wsi Dąbrówka.



We wsi wita nas taki oto folklor. Jak dla mnie - nie do zaakceptowania, ale szanuję czyjeś uczucia religijne.

W Dąbrówce można fajnie spędzić czas, jest miniskansen starych rzeczy...

...wiele warsztatów edukacyjnych dla dzieciaków...

...zwierzyniec...

...gospodarstwo z parkiem dźwięków...

...i inne atrakcje. Głównie latem.

Mijamy wieś i kierujemy się z powrotem na Nasutów.


Za lasem na skraju wsi robimy małe ognisko. Oczywiście zawsze mamy ze sobą butelkę z wodą, by je zalać przed zasypaniem, zawsze odgarniamy liście, suche trawy czy gałązki. Zawsze też zabieramy ze sobą śmieci, szkoda że inni tego nie robią, przykro jest patrzeć na walające się po krzakach puszki po piwie. Na rajdach ogólnych zwykle dwie osoby zbierają na całej trasie znalezione puszki. Pamiętam rajdy, na których zebrano kilka wielkich worków puszek.
Ale skupmy się na przyjemnych rzeczach. Jako że fajnie zjeść coś na ciepło, zwłaszcza w zimny dzień, smażymy częściowo już przygotowanego w domach kurczaka z warzywami.

Madzia z Melą. Trzeba Melę poznać z Bigosem, zakocha się.



Do przystanku mamy jeszcze tylko 20 minut drogi, więc na spokojnie zbieramy się na autobus. Dzięki za kolejną wspólną wędrówkę.


3 komentarze: