Trasa: Panasówka - Lipowiec - Panasówka
Długość trasy: 16 km
Kolejny rajd w zimowych warunkach. Tym razem Radek zaproponował trasę na Roztoczu niedaleko Zwierzyńca. Na wyjazd udało mi się namówić Izę i Tomka. Stawiliśmy się na starcie w Panasówce przed godziną 10. Mieści się tam restauracja Gajówka i minizoo oraz parking, na którym można zostawić samochód. Po chwili dołączyła ekipa Włóczykijów z Zamościa. W sumie jest nas 7 osób.
Po krótkim powitaniu weszliśmy w zimowy las. Pogoda z każdą chwilą robiła się ładniejsza.
Jestem zaskoczona ilością śniegu, w Lublinie zostało już go niewiele.
Miejscami sięga do połowy łydki.
Rozmawiamy o dzikich zwierzętach.
I chyba w wyniku tej rozmowy Zbyszek zauważył ruch w lesie, zaraz koło naszej drogi. Były to dziki. Na wszelki wypadek szukamy wzrokiem odpowiedniego do włażenia drzewa.
Jako że zwierzęta leśne lubią przebiegać drogę, naszykowaliśmy aparaty.
I dzięki temu udało się zrobić zdjęcie. Stadko liczyło chyba pięć sztuk.
Chwilę pokomentowaliśmy zdarzenie i ruszyliśmy dalej. Na trasie mieliśmy kilka wzniesień do pokonania.
Zima ciągnęła się po horyzont, ale jakże inaczej niż tydzień temu. Tym razem towarzyszyło nam słońce.
W tym miejscu zatrzymaliśmy się. Na ostatnim planie widać wieżę przekaźnikową w Panasówce, spod której wyruszyliśmy i tam wrócimy. Swojego czasu budowa tej wieży wzbudziła liczne protesty okolicznych mieszkańców. Ale jak widać - do wszystkiego się można przyzwyczaić.
Postój wymusiła ta oto ławeczka, bo jakże nie skorzystać, skoro stoi. A Magda częstuje babeczkami.
fot. Radek |
I powoli schodzimy do Lipowca. Zaraz na początku mijamy taką rozwaloną chatynkę.
A obok uśpione ule czekają na wiosnę.
Tu żyli kiedyś ludzie. Może prosto, może szczęśliwie.
Zauroczyło mnie to miejsce.
Brygada sprawdza coś na mapie.
Jest tu kilka agroturystyk, może w lecie to miejsce tętni życiem, ale na razie jest bardzo spokojnie.
Śliczne domy w bajkowej scenerii.
Jak widać - znów się wspinamy. Obejdziemy Lipowiec dookoła.
Kolejna opuszczona chatka w jakże uroczym kolorze.
Z obrazem na zewnętrznej ścianie.
Czy to na pewno Roztocze? A może jakieś Beskidy?
Jeszcze gdy mieszkałam w Sączu, w domu był albumik fotograficzny o Roztoczu. Na zdjęciach były właśnie takie malownicze pagórki pocięte szachownicami pól. Niezwykle mi się to wtedy podobało. Nie przypuszczałam jeszcze, że będę mieszkać na Lubelszczyźnie.
Naprawdę można się poczuć jak w górach.
A tu prawie Prowansja :D
Cała ekipa.
Chmury dawały piękne widowisko.
I jeszcze ja.
Znów schodzimy do Lipowca.
Również w tej części miejscowości podziwiamy stare chaty.
Armata, o, jaka wielka. Wciąż zadziwia mnie pomysłowość w dekoracjach polskich ogródków.
Ten pan zapewne strzeże obejścia.
Ta chata bardzo nam się spodobała. Na drzwiach wisiała kłódka, więc właściciele zapewne mieszkają tu latem.
Podejście ostre, ale niedługie. Za to w takiej scenerii, jakbyśmy byli w Alpach.
Radek robił zdjęcia, dlatego został kawałek za nami.
Ze szczytu roztaczają się piękne widoki, warto było wejść.
Mamy stąd widok na Puszczę Solską.
Przy podziwianiu tej niesamowitej ściany lasu rodzą nam się nowe pomysły na wędrówki. Kiedy ten świat zdążymy przejść? Albo przejechać? Albo przepłynąć?
fot. Radek |
Na zakończenie wyprawy raczymy się jeszcze obiadem w Gajówce. Jedni wybierają bigos, inni placki.
Jeszcze inni roztoczańskie kaszaki (czyli kotlety z kaszy i białego sera) w sosie kurkowym.
I jeszcze zapis trasy. Przeszliśmy 16 km.
To był wspaniały dzień. Do zobaczenia.
Wszystkie zdjęcia z wyprawy tutaj: Okolice Panasówki
No super!
OdpowiedzUsuńBabeczki na szlaku... kolejna ekipa sybarytów ;)
Fakt na tych ujęciach Roztocze wygląda jak Beskid Niski lub Pogórze.
Pozdrowienia.
Babeczki to tylko mała część rajdowego repertuaru kulinarnego... Pozdrawiam :)
UsuńNo nie!! A ja jak na szlaku wsunę batonik to mam uczucie że sobie dogadzam ;)
Usuń