9 maj 2021

Szlakiem wyżynnym od Nałęczowa do Motycza Leśnego

Data: 9 maja 2021
Trasa: Nałęczów - Wojciechów - Motycz Leśny
Długość trasy: 21 km 

Wybrałyśmy się dziś z Marysią czerwonym szlakiem wyżynnym od Nałęczowa przez Wojciechów do Motycza Leśnego. Pod koniec trochę się nam ten szlak znudził, więc przez las radawiecki cmyknęłyśmy nieco "na przełaj". Fart nam sprzyjał, bo co prawda zakładałyśmy podróż do Nałęczowa, ale z zastrzeżeniem, że pojedziemy tam, gdzie będzie połączenie. No i jedyny bus rano był do Nałęczowa.

Po przyjeździe na miejsce na przystanku ze smutkiem zauważyłyśmy, jak pandemia wpłynęła na małe firmy przewozowe.

Skierowałyśmy się do centrum Nałęczowa. Okazało się, że odbywa się targ staroci. Chwilę przeszłyśmy się między straganami. Udało mi się wyhaczyć ładny srebrny pierścionek.

 A tu już początek naszej dzisiejszej trasy, czyli ulica Słowicza. Na Słowiczej, wbrew nazwie, kolejny raz obserwuję o tej porze roku gniazdowiska czajek.

Docieramy do Bystrej, w tym miejscu tworzy bardzo ładne zakola.

Ten odcinek jest wyjątkowo urokliwy.



Nowy Gaj i młyn Hipolit z 1937 r. Jest on częścią "Szlaku młynów wodnych rzeki Bystrej" oraz "Szlaku żelaza i kowalskich tradycji ". Młyn i muzeum uznane zostały za jedną z „Perełek Lubelszczyzny". Położony jest przy pieszym i rowerowym szlaku turystycznym Lublin - Wojciechów - Nałęczów- Kazimierz Dolny. Warto zatrzymać się tu na odpoczynek, można też umówić się z właścicielami na zwiedzanie muzeum minerałów, skamieniałości i meteorytów.

 Pola i łąki umajone, wreszcie.

Z Nowego Gaju kierujemy się teraz do Wojciechowa, niestety jest to odcinek asfaltowy.
Któremu nie poświęcę uwagi. Po drodze widziałyśmy na krzakach szczygły, ale nie dały sobie zrobić zdjęcia. A tu już wkraczamy do Wojciechowa.
To mała miejscowość słynąca jednak z długich i pięknych tradycji kowalstwa. Zatrzymujemy się chwilę przy wieży ariańskiej. Jest to budowla obronno-mieszkalna wzniesiona przez J. Pileckiego, starostę lubelskiego, w latach 1520-1530. Stanowi ona pozostałość dużego założenia obronnego wybudowanego pod koniec XIV w. przez Szczekockich herbu Odrowąż.

Do wieży prowadzi Aleja Zasłużonych Kowali, która została utworzona w 2019 roku dla uhonorowania mistrzów, którzy w latach 80. i 90. ściśle współpracowali z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Wojciechowie w zakresie organizacji pierwszych Ogólnopolskich Spotkań i Warsztatów Kowalskich oraz tworzenia i wzbogacania zbiorów Muzeum Kowalstwa. Więcej na ten temat warto poczytać tutaj: https://gokwojciechow.pl/oferta-turystyczna/aleja-zasluzonych-kowali/

Na murze z kolei podziwiałyśmy pająka, który powstał pod kierunkiem mistrza Ryszarda Skuzy podczas XXIV Ogólnopolskich Warsztatów Kowalskich w 2018 r. To wielkie święto dla środowiska kowalskiego, a także dla Wojciechowa, który nieprzerwanie od ponad 30 lat w lipcu staje się stolicą tego zawodu.
Pod pająkiem na zdjęciu widać fragmenty szpaleru balustrad wykonanych w ramach konkursu kucia artystycznego.
Z kolei odnowioną elewację wieży zdobi wykute drzewo.
O historii wieży można więcej poczytać tutaj: https://gokwojciechow.pl/oferta-turystyczna/wieza-arianska/
Zaraz obok znajduje się mała lodziarnia z pysznymi lodami rzemieślniczymi. Sezon na lody został otwarty :)

 Urokliwy krzyż przy drodze.


Kuźnia Romana Czernieca, działająca nieprzerwanie od 1920 r. W warsztacie do dziś wykonywane są ręcznie wyroby artystyczne, naprawiane narzędzia rolnicze oraz podkuwane konie. Tutaj również warto umówić się na zwiedzanie i pokaz warsztatu kowalskiego.
Kierujemy się teraz w stronę wsi Ignaców, mijamy po drodze OSP, kościół i aleję prowadzącą do cmentarza.

 Mijamy piękne stare domy.


Następnie szlak wyżynny skręca w pola. Idziemy nimi jakiś czas i dochodzimy do drogi z Bełżyc do Miłocina. Przecinamy ją i dalej idziemy polami.


W kwiatach wielkie bzyczące pospolite ruszenie.

Kapliczka na rozstajach dróg.




Mija nas miła grupka dziewczyn.

 Na środku zdjęcia pije wodę z kałuży zięba.



 Dochodzimy do radawieckiego lasu. Tu postanawiamy opuścić szlak i wejść w leśne ścieżki wąskie. Dzięki temu udaje nam się spotkać łosia (i znów bez zdjęcia!).




Powoli wychodzimy z lasu.

 Tradycyjne pamiątkowe zdjęcie w lustrze.

 Idziemy teraz asfaltem przez Motycz do stacji PKP.

 Tu musimy trochę poczekać na pociąg, ale czas szybko mija na rozmowie.

I obserwacji nieba.


Niezwykle udana wycieczka - pogoda, przyroda i ciekawe miejsca. Warto było ruszyć się w niedzielę z domu.

1 komentarz: