25 paź 2020

Jesiennie w wąwozach Wodnego Dołu

Data: 25 października 2020
Trasa: Ścieżka przyrodnicza Wodny Dół
Długość trasy: 8 km
Odwiedzone miejsca: kopiec w Łopienniku Dolnym, kościół w Borowicy

Pandemia trwa w najlepsze. Unikam busów i tłumów, ale nie rezygnuję z wędrowania, nawet krótkiego. Niedziela miała być słoneczna, ale niestety od rana wisiała nad nami gęsta czapa mgły. Mimo wszystko wraz z Jolą pojechaliśmy na wycieczkę do Wodnego Dołu. Zaczęliśmy jednak od miejsca, które bardzo chciałam zobaczyć. Znajduje się ono tuż przy krajowej „siedemnastce”, nazywanej kiedyś Szosą Lubelską, biegnącej od wschodnich granic Warszawy przez Lublin i Zamość do przejścia granicznego z Ukrainą w Hrebennem.

Chodzi o kopiec usypany w latach 1834-1835 jako pamiątka ukończenia budowy szosy Lublin  - Zamość. Na kopcu znajduje się mały obelisk, który można w zasadzie nazwać pomnikiem budowniczych drogi. Aby go znaleźć, należy zatrzymać się przy starym lokalu gastronomicznym (obecnie zamkniętym) poprzedzonym sporym parkingiem - w pobliżu Łopiennika Nadrzecznego. Trzeba cofnąć się kilkanaście metrów do stóp widocznego pośród drzew ziemnego kopca z czarnym krzyżem u podstawy.

Kopiec znajduje się w połowie odległości pomiędzy Lublinem a Zamościem, a jednocześnie również prawie w połowie drogi z Warszawy do Lwowa. Na czterech ścianach kamienia umieszczone zostały pamiątkowe napisy.

Na obelisku znajdziemy zabytkowy brązowy zegar słoneczny z pamiątkowym napisem na samym zegarze: „Niech się sili złość i głupstwo na zniszczenie”. Zegar przetrwał carską niewolę i obydwie wojny światowe, zatem w tym kontekście napis okazuje się proroczy.



Warto było się tu wdrapać.

Ale naszym celem jest teren zwany Wodnym Dołem. Jest piękny o każdej porze roku. Co nas zaskoczyło, to postępująca wycinka wokół rezerwatu, co zdecydowanie niszczy urok tego miejsca jako całości.


Trzeba czasem oderwać się od pandemii oraz zawirowań, dziś już chyba można powiedzieć - historycznych.

Październik nie szczędzi deszczu, dlatego w lesie wody nie brakuje.



Rezerwat krajobrazowy „Wodny Dół” utworzony został w 1996 roku. To potężna sieć wąwozów lessowych żłobionych przez długie wieki spływającą nimi wodą.

Poruszamy się powstałą w 2002 r. ścieżką turystyczną o charakterze edukacyjno-rekreacyjnym.


Coś ciepłego w chłodny dzień. W terenie smakuje najlepiej.

Wchodzimy do najpiękniejszego wąwozu. Ciężko oddać zdjęciami piękno tego miejsca.





Trochę brakuje promieni słońca, które ozłociłyby leżące liście.





Ścieżka wychodzi do granicy lasu. Tu mgła prezentuje nam się w pełnej krasie.

Chwila odpoczynku i idziemy dalej. Wąwozy dały schronienie m.in. działającej w czasie II wojny światowej lokalnej partyzantce „Chłostry”, czyli Batalionów Chłopskich. W samym środku lasu funkcjonowała również konspiracyjna Szkoła Podchorążych. Stąd wyruszono na akcję, w której bez jednego wystrzału uwolniono 273 więźniów z krasnostawskiego więzienia.



Las jest tu naprawdę dziki.



Przyroda rządzi tym miejscem.




Gdy tylko słońce przedziera się przez mgłę, możemy podziwiać kolory jesieni.





Tu prawdziwa leśna autostrada.








Rzeczywiście jest to kraina wąwozów.

Coś na rozgrzanie.




Istnieje kilka wariantów drogi, my wybraliśmy pętelkę ok. 8-kilometrową i wróciliśmy do parkingu przy wiacie.

Tego dnia chciałam jeszcze zobaczyć zabytkowy modrzewiowy kościółek w Borowicy. Przywitał nas motyl na murze okalającym kościół.

To wyjątkowy w skali kraju przykład drewnianej centralnej świątyni o formach klasycystycznych, nawiązujących do murowanej architektury monumentalnej, zaprojektowany przez Jakuba Kubickiego, architekta króla Stanisława Augusta (projektanta m.in. Belwederu warszawskiego). Został zbudowany w latach 1797–1799 z fundacji Kazimierza Krasińskiego, oboźnego wielkiego koronnego i starosty krasnostawskiego, dziedzica dóbr Żulin-Borowica.



Niestety był zamknięty.

I tak zakończyliśmy naszą niedzielną wycieczkę. Bardzo dziękuję za towarzystwo ludzkie i psie.
 

1 komentarz:

  1. Jakże żałuję, że nie mam prawa jazdy... Jestem teraz skazana na spacery najbliżej domu. A ta wycieczka bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń