15 paź 2017

Jesienny rajd Polesie

Data: 14 października 2017
Trasa: PKP Radzyń Podlaski - Wohyń
Długość trasy: 23 km 


Rajd Polesie tym razem okazał się dla mnie jednodniowy. Z powodów zdrowotnych w niedzielę rano wróciłam do Lublina. Ale i sama sobota okazała się piękną wędrówką i odpoczynkiem.
Remont torów otworzył na dwa lata nowe kierunki podróżowania pociągiem. Z Lublina wyjechaliśmy o 8.50 do Radzynia.

Bigosa nie wzięłam. Za to Marysia wzięła Cykorę.

Dojechaliśmy o czasie.

I zastaliśmy stację w Radzyniu w fazie remontu.

Za to jesień zdecydowanie w fazie rozkwitu.

My z kolei w fazie oczekiwania na warszawską część ekipy.

Są! Remont torów otworzył też nowe możliwości jeśli chodzi o opóźnienia pociągów. Ale przynajmniej zjedliśmy śniadanie.


Czas płynie szybko, więc trzeba ruszać w trasę. Grzesiek narzuca szybkie tempo, prawie nie ma kiedy robić zdjęć. Ale... zaciekawił mnie ten budynek.

Jesień, jesień, gęsi formują klucz.

A my szyki. Ledwo mogę nadążyć za przewodnikiem!

Taki polski obrazek.

I jakże polskie krowy utytłane w błocie.

Maruderzy dogonili czoło, czyli Grzesia R.

Tu już chyba zaczyna się rezerwat Omelno. Robimy przed nim postój. 

Piechur w wersji "krasnal". 

Maciek prezentuje nie Łowicza, a papryczki. 
  
Okupujemy trawę. 
  
Cykora kopie doły. 

Reszta się wędzi. 
  
Maciek szerokim gestem miesza bigos autorstwa Marysi.
  
Można powiedzieć, że posiłki jemy na bogato.

 Po postoju idziemy przy brzegu rezerwatu. Omijamy w ten sposób bagna.

Trochę pada, ale nie jest źle. Jesień na całego. 

Chociaż tu chyba pozostałości późnego lata.

Zawsze czekam na te kolory i nie jestem rozczarowana. 

Obok tego drzewa kryje się rzeczka Białka. Choć w sumie wygląda na niezły kanał. 

 I w drugą stronę. 

Tak, tak, tak, taka jesień! 

Dla Mamy, która gromadzi zdjęcia przydrożnych kapliczek.
  
Szarość płotu może dla innych przygnębiająca, ale mnie się podoba. 
  
Nie mam wielkich wymagań jeśli chodzi o krajobraz. Może dlatego wszędzie mi się podoba. 



Peleton zaczyna się coraz bardziej rozciągać. 

 Podobnie liście zawłaszczają coraz większy obszar. 

 Kundel bury (miejscowy) obszczekał nasze towarzystwo.  

Jak tu się żyje ludziom? 

 Takich barw oczekiwałam. 


Ja czuję się coraz gorzej. Może skoro wczoraj miałam 39 stopni trzeba było jednak siedzieć w domu... Niewielką grupą z Maćkiem, Anką i Krzyśkiem nieco zmieniamy i skracamy trasę. Kierujemy się na Wohyń, tam mamy nocleg w zespole szkół. Znaczna część rajdu idzie lasami. 

Zmierzcha się. Drałujemy tak szybko jak się da. Mamy odblaski, czołówki, trzeba bardzo uważać, zwłaszcza w porze między dniem a nocą.

Wreszcie dochodzimy do Wohynia...

W niedzielę rano rezygnuję z dalszego rajdu i zabieram się z częścią ekipy samochodem do Lublina. Reszta udaje się w trasę. Było fajnie!
Nasza trasa. PKP Radzyń Podlaski – Siedlany – rez. „Omelno” – Ossowa – Bezwola – Wohyń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz