Data: 5 września 2020
Trasa: Janowiec nad Wisłą - Bochotnica
Długość trasy: 11 km
Dzień zapowiadał się ciekawie - miało być chłodno i pochmurno. W pięć osób wybraliśmy się zatem pociągiem do Puław. Planu konkretnego nie było. Zamierzaliśmy się dostać do Janowca, a gdyby się to nie udało - wymyślić coś w okolicach Puław. Był to jednak dzień cudów komunikacyjnych. Po wyjściu z pociągu najpierw zweryfikowaliśmy prognozy pogody - zaczęło się bowiem robić duszno, potem tylko 15 minut czekaliśmy na podmiejski do Janowca.
W Janowcu najpierw udaliśmy się do sklepu, potem już w trasę - na zamek.
Zamek bastejowy wzniesiony na początku XVI wieku i rozbudowywany do
XVIII wieku był siedzibą magnackich rodów Firlejów, Tarłów i
Lubomirskich. Z jego budową związani są wybitni architekci i rzeźbiarze:
Santi Gucci Fiorentino, Giovanni Battista Falconi i Tylman z Gameren.
Zamek ten należał do największych w Polsce, ma wymiary 121 x 71 metrów. Zachowała się część budynku bramnego pomalowanego w charakterystyczne biało-czerwone pasy, nakryta kopułą wieża i wysokie mury okalające dziedziniec.
Krzyże na górze zamkowej w Janowcu zaprojektował i wykonał profesor Przemysław Krajewski z warszawskiej ASP. Jako wzór posłużyła mu ikonografia z 1913 roku. Najwyższy krzyż ma 9 metrów. Trzy krzyże znajdziemy jeszcze w Kazimierzu Dolnym oraz w Parchatce, razem z nimi krzyże w Janowcu tworzą tzw. trójkąt krzyżowy.
Na terenie przyzamkowym znajduje się dwór z Moniak, wybudowany w latach 1760-177, a do Janowca przeniesiony w latach 1978-1985.
A także stodoła z Wylągów, spichlerz z Podolowa i lamus.
Dworek od frontu.
Różne ptaszki pod dachem.
Dróżką na skarpie dochodzimy do punktu widokowego obok restauracji Manes.
Punkt widokowy na przełom Wisły.
Schodzimy ze skarpy do rzeczki Plewka.
I idziemy wzdłuż Wisły, choć w ogóle jej nie widać.
Grupa zalega pod drzewem, a my z Anią idziemy zobaczyć Wisłę.
No i jest. Piękna, jak zawsze.
Idziemy teraz w kierunku Nasiłowa.
Mijamy nieczynny kamieniołom kredowych skał wapienno-krzemionkowych, który jest jednym z najpiękniejszych obiektów geoturystycznych tutejszych okolic.
Kolejny odpoczynek nad Wisłą, jest duszno i wilgotno, powoli spada morale.
Zaczynamy mieć dosyć. Zgodnie postanawiamy dojść do promu, przeprawić się do Bochotnicy i stamtąd łapać coś w kierunku na Puławy. Plan ambitny, ale nie wiemy nawet, czy prom aktualnie pływa.
Jak już wspomniałam - był to jednak dzień cudów komunikacyjnych.
Prom pływa, w dodatku wyraźnie zmierza ku nam. Czekaliśmy może 10 minut.
Cennik dla ciekawych. I numery telefonów.
Na promie cieszyliśmy się jak dzieci. Mała atrakcja, a jak cieszy.
Wisła - królowa.
O jak dobrze mi, że nie muszę dzisiaj pieszo iść.
W Bochotnicy udaliśmy się na przystanek. Według rozkładu autobus z Kazimierza miał podjechać za 40 minut. Chroniąc się przed słońcem, zalegliśmy pod drzewem. I wtedy wypowiedziałam magiczne słowa: "Jeśli będziemy mieli farta, to podjedzie bus".
I podjechał, dzięki czemu 20 minut później szliśmy już ulicami Puław.
Znów w kierunku Wisły, tym razem do klimatycznej knajpki Rejs.
Gdzie wypiliśmy zimne piwo i zamówiliśmy obiad - wszyscy placki ziemniaczane.
A ja oczywiście pierogi. Słuszna porcja dla miłej dziewczyny.
To był przyjemny, choć niedługi spacer w miłym towarzystwie Ani, Stefani, Krzysia, Maćka i Wisły. Nasza trasa: https://pl.mapy.cz/s/nelocefanu
Do zobaczenia.
Fajnie zrobiona relacja. Dobrze sie czyta 👍
OdpowiedzUsuń👍
OdpowiedzUsuńŚwietnie - wybieram się tam znów, tym razem na rowery.
OdpowiedzUsuńTylko że mi się zawsze wydawało że Góra Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym nosi też miano Parchatki a w samej Parchatce nie ma takiego wzgórza (znaczy wzgórza są, ale nie z trzema krzyżami) - masz tą informację zweryfikowaną?
Tak, oczywiście, że mam ją zweryfikowaną swoją bytnością na Parchatce. W Kazimierzu nad rynkiem wznosi się Góra Trzech Krzyży i nie jest to Parchatka. Krzyże w Parchatce znajdują się na wzgórzu między Bochotnicą a Parchatką (miejscowością): https://goo.gl/maps/nnXKaQuGCCqFbLMM8
UsuńFakt, notatki mnie zawiodły.
Usuń