10 lut 2017

Zimowy Gołąb, lasy, Azoty i Tawerna

Data: 4 lutego 2017
Trasa: Gołąb - Puławy
Długość trasy: 22,5 km

Jak nigdy, w piątek nadal nie mieliśmy pomysłu, gdzie można pójść na rajd. Dodatkowo sporo klubowiczów było chorych. Ale że nie lubimy siedzieć w domu, tym razem ja podjęłam się poprowadzenia trasy. Dawno nie odwiedzaliśmy terenów za Puławami.
W sobotę zatem pojechaliśmy pociągiem do Gołębia.

Po godzinie podróży, która upłynęła na rozmowach oraz na relacji Halinki z odbytej wycieczki do Emiratów, wysiedliśmy na stacji. Jakże zimowej w porównaniu z krajami arabskimi :)

Chwilę poobserwowaliśmy pociągi i mapę.

I udaliśmy się początkowo w stronę przeciwną niż zakładana meta w Puławach, chcąc dotrzeć jeszcze do Rezerwatu Czapliniec.

 Szliśmy przez naprawdę piękny las.

Były przyjemne różnice wysokości, więc droga nie była monotonna ani się nie dłużyła.





A zima w tym roku bardzo ładna.
Poprzedniego dnia jeszcze na plusie, a na rajdzie trochę poniżej zera, dzięki czemu mogliśmy oglądać zamrożone kropelki.




Na zdjęciu widok z górki, jako że mieliśmy na trasie kilka przewyższeń. O rezerwat można powiedzieć, że się otarliśmy, bo czas gonił, a oznaczenia były dość problematyczne. Więc w pewnym momencie zmieniliśmy kierunek z powrotem na Puławy.

Po drodze minęliśmy takie oto piękne okazy jałowca. Owoców znaleźliśmy niewiele, pewnie były już objedzone przez zwierzaki.

W pewnym momencie drogę zagrodził nam może płytki, ale dość szeroki jak na buty ciek, który udało się pokonać dopiero dzięki pracy bobrów kilkadziesiąt metrów dalej.

Tu już na szlaku rowerowym, który wkrótce opuściliśmy, by znowu zaszyć się w lesie. Szlak skręcał w kierunku Rezerwatu Piskory, ale wydłużylibyśmy trasę o kilka kilometrów, zatem - nie tym razem.



A tu już poza szlakami wchodzimy w las.



Parasolka, która mimo prognoz, na szczęście się nie przydała :)

No i Azoty Puławy, cichaczem przedarliśmy się przez tory na drugą stronę.


  Ta mgiełka to dzięki Azotom

dlatego szybko uciekaliśmy w kierunku Puław, gdzie zaczął się najnudniejszy 2-km odcinek. Mieliśmy nawet chwilę wahania na przystanku autobusowym, czyby nie skrócić trasy, ale akurat nie było autobusu. Nie opłacało się czekać. Było naprawdę ślisko - kto miał, to założył raki.
  
Przy Kurówce skręciliśmy nad Wisłę


i weszliśmy na ścieżkę rowerową wzdłuż Królowej rzek.





 


 Stan wody z różnych lat.


Maciek zaproponował zakończenie dnia w Tawernie z widokiem na Wisłę.
  
Gdzie zjedliśmy pyszne, grubo tarte placki ziemniaczane i pierogi.

Miejscowy kot, jak widać, zajął najdogodniejszą pozycję tej zimy.

Na koniec szybki marsz na busa i powrót do domu. Od stacji w Gołębiu do przystanku busów w Puławach przeszliśmy 22,5 km. Było bardzo fajnie. Jak zwykle zresztą.
Zapis trasy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz