27 kwi 2016

Bystrzyca, Kajakiem przez Lublin

Data: 24 kwietnia 2016
Trasa: Tama przy Zalewie Zemborzyckim - próg za Galą
Rzeka: Bystrzyca
Długość trasy: 7 km 

Jak co roku w Lublinie na przełomie kwietnia i maja organizowany jest Sezon Lublin. To cykl bezpłatnych imprez dla mieszkańców miasta, służących promocji miasta i regionu (pokazy zdjęć i prelekcje, spacery krajoznawcze, warsztaty kuchni regionalnej i inne). W ramach Sezonu Lublin zaprzyjaźniona firma kajakowa znad Zalewu (Szymek, z którym byłam na Lubaczówce i Szkle) organizuje również spływy. W tym roku postanowiłam dołączyć do spływu "Kajakiem przez miasto". Bystrzyca jest mi znana z odcinka Osmolice - Zalew Zemborzycki, ale jak dotąd nie miałam okazji płynąć przez Lublin. Zatem szybka decyzja i rano w niedzielę stawiłam się na starcie przy tamie nad Zalewem. I pierwsze zaskoczenie - pomimo raczej niesprzyjającej pogody (poranne opady deszczu, zachmurzenie i dość niska temperatura), pojawia się w sumie 14 osób (7 kajaków). Miałam płynąć "jedynką", ale jedna osoba nie ma pary, więc bez problemu zabieram ją "do siebie". Ponieważ jest to osoba "zielona", sadzam ją z przodu i biorę na siebie wiosłowanie i sterowanie.

Wreszcie mam okazję zobaczyć miasto niejako "od dołu". Początkowo płyniemy wzdłuż ulicy Nałkowskich oraz Romera (po prawej stronie) i ścieżki rowerowej (po lewej stronie rzeki). Nad rzeką przerzucone są liczne mostki.
Kaczki przyzwyczajone do ludzi pozują do zdjęcia.

Ja tu chyba nigdy nie byłam "na lądzie"!

Mogłabym tu mieszkać, zdecydowanie.

Ławeczka przy ścieżce rowerowej.

Okoliczności wiosennej przyrody.


 Rzeka płynie tu swoim naturalnym korytem, ale na wodzie oprócz kilku zalegających niewielkich gałęzi nic właściwie się nie dzieje, dzięki czemu można dać się ponieść nurtowi i mieć wszystko gdzieś.
Jest ładnie, zielono, pomimo braku słońca na wodzie jest dość ciepło.

Warto ruszyć trochę wiosłem, bo doganiają nas pozostałe jednostki, w tym moje koleżanki z klubu pieszego.

Osiedle Nałkowskich. I włącza mi się częsty tryb rozważań: ile tu ludzi, co robią, oglądają telewizję? odsypiają tydzień pracy? chorują? planują wakacje? malują mieszkanie? może przeżywają wielką radość albo tragedię? To nasz świat, świat ludzi, niby ważny, a z perspektywy kosmosu jest tylko malutką pomarańczą na wielkiej tacy owoców (Stachura).

I zbliżamy się do mostu kolejowego, przed którym tabliczka informuje o bystrzejszym nurcie.


Faktycznie, słusznie, bo mamy niewielki odcinek rollercoaster, co dla początkujących jest fajną atrakcją. Oglądam się do tyłu - następny kajak radzi sobie świetnie. Płyniemy dalej.

To chyba budynek prywatnego przedszkola "Lubelskie skrzaty"?

Jest bardzo malowniczo.

Wyłaniają się bloki na Nadbystrzyckiej.


To chyba przystanek przy Janowskiej.

Zaczyna się bardzo zielony odcinek, co pozwala mi sądzić, że po prawej miniemy zaraz Lubelski Klub Jeździecki.


Za stadniną wpływamy już w uregulowaną część rzeki. Chyba wkrótce będzie padać, bo przed kajakiem latają nam jerzyki zwyczajne (Apus apus).


Mijamy tereny dawnej cukrowni, zbliżamy się do stadionu Arena Lublin...

...co oznacza, że zaraz czeka nas wysiadka z kajaka i przenoska przy jazie. To tu.

Niski stan wody, pomost dość wysoko - trzeba sobie pomagać.

Kurczę, ładnie się ten stadion prezentuje.

Wnosimy kajak po schodkach do góry, kilka metrów niesienia, kilka ciągnięcia po trawie i można znów schodzić na wodę.


Tu spoczywa bożonarodzeniowa choinka.

Jest naprawdę ładnie.

W tym miejscu powstanie most. Ulica Muzyczna połączy ulice Stadionową i Głęboką.
Jego ukończenie planowane jest na maj 2017 roku.


Po prawej stronie zaczyna się Park Ludowy, a więc coraz bliżej mety.


Tu już most na alei Piłsudskiego, jeżdżę nim zazwyczaj do pracy (trolejbusem) i patrzę na rzekę. Tym razem patrzę do góry na most.







Zaraz za mostem po prawej stronie mijamy tereny stadionu RKS Motor.

I w oddali widać już budynki przy rondzie Lubelskiego Lipca oraz wieżę kościoła popularnie nazywanego przez lublinian "Ave". (Na wieży kościoła przez kilkadziesiąt lat, od lat 70., widniał neonowy napis AVE, który wyróżniał go spośród innych obiektów sakralnych miasta. Został ściągnięty w 2005 r podczas remontu i już nie powrócił, osobiście bardzo żałuję!).

A przed nami galeria Gala ("Dom i wnętrze"), drogo, nie chodzę, ale mijam codziennie jadąc do i z pracy. W górnej części zdjęcia po prawej stronie samolot, który pewnie wystartował w Świdniku.

Tu wersja zbliżona:

I kolejny most - im. Mariana Lutosławskiego (ul. Zamojska), był jednym z pierwszych żelbetowych mostów na terenie południowo-wschodniej Polski. Po generalnym remoncie w 2011 służy pieszym i rowerzystom, a w okresie letnim staje się Mostem Kultury - odbywają się tu potańcówki z muzyką lat 60. i 70. i liczne imprezy kulturalne.

Zaraz za nim mijamy kolejny most na alei Unii Lubelskiej. Jak się spóźnię na trolejbus, to jadę tędy autobusem.

Zaraz za Galą do Bystrzycy wpływa Czerniejówka.


 Za plecami ostatni mostek na dzisiejszej trasie.









A przed nami meta, czyli pomost przed sztucznym progiem, który trzeba obnieść, jeśli płynie się dalej. Ale my już kończymy.

Spływ bardzo udany, przepłynęliśmy ok. 7 km (Holux został w domu wpięty do gniazdka, więc policzyłam sobie na Google...). Po wyjściu z kajaków i wciągnięciu ich na bulwar chwilę czekaliśmy na organizatora spływu i rozeszliśmy się do domów. Ja nawet dosłownie, bo meta wypadła akurat w mojej dzielnicy Bronowice (w skrócie Bronks).
Wszystkie zdjęcia tutaj: Kajakiem przez Lublin
Jakość fot jest, jaka jest, ale ze względu na pogodę wzięłam tylko mały wodoodporny aparat, który mnie coraz bardziej irytuje.

4 komentarze:

  1. To raczej jaskółki, niż jeżyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rzeczywiście, były też jerzyki i nawet przejrzałam zdjęcia, ale oprócz jednego zamazanego żaden się na portret nie załapał. PS. Proszę o podpis, bo "Anonimowy" mi się źle kojarzy ;)

      Usuń
  2. Fajny spływ, jak zawsze, ale dzikie odcinki rzeki o wiele ładniejsze od tych zurbanizowanych ;)

    OdpowiedzUsuń