Trasa: Łęczna - Jawidz
Rzeka: Wieprz
Długość trasy: 22 km
Tak się złożyło, że w ten weekend miło mi było gościć w skromnych lubelskich progach przedstawiciela Wielkopolski w osobie mojego brata. Oczywiście nie mogło się to skończyć inaczej, jak wycieczką kajakową. Z racji tego, że Wieprz traktuję jak "swoją rzekę", wybór nie mógł być inny. Wybrałam odcinek dotąd przeze mnie niespłynięty.
Zaczęliśmy pod mostem w Łęcznej. Brat wygląda tu moim zdaniem bardzo profesjonalnie :)
Byłam zachwycona faktem, że po zimie Wieprz tak pięknie się rozlał. Bardzo ładny odcinek, szybko wpłynęliśmy w las. Choć mówi się, że przedwiośnie to najgorsza pora roku, mnie naprawdę się podoba.
Brat pozuje...
Ja też, czemu nie.
fot. Damian |
Mam wrażenie, że tę skarpę widzę na każdym spływie.
Typowe dla Wieprza drzewo aż prosiło o uwiecznienie.
Helios i ja, ja i Helios.
Budki wędkarzy zostały trochę podtopione.
W lesie tęsknię za wodą, na wodzie - za lasem. Włóczykije tak mają. To jak kompas w sercu. A mapy z żył.
Nos czerwony, śpiki do pasa... Taka ja.
fot. Damian |
Takie tam, zabawy filtrem.
Mijamy most przed Kijanami.
I pałac w Kijanach, o którym pierwsza wzmianka pochodzi z 1531 r. W tamtych czasach Wieprz był rzeką spławną i ważną drogą spławiania zboża do Gdańska. Brodów na Wieprzu strzegły warownie, m.in. kijański zamek. Dziwne, dotąd widziałam go zawsze od strony lądu.
I powoli wyłaniają się Zawieprzyce. Jak stwierdził mój brat, Zawieprzyce to prawie jak Zawiercie. Fakt.
Z prawej strony Bystrzyca, która tutaj kończy swój bieg (peron drugi, tor drugi). Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś spłynąć odcinek Bystrzycy od Zalewu Zemborzyckiego aż tutaj.
Po dwóch godzinach i prawie 17 km dopływamy do Zawieprzyc. Wakacje spędzała tu u swojego stryjecznego dziadka Marysia Skłodowska. Ksawery Skłodowski dzierżawił majątek w Zawieprzycach, a obecnie spoczywa na cmentarzu w Kijanach (Ksawery, nie majątek...).
Tu miała być meta, ale chwila narady i decydujemy się płynąć dalej. Jednak najpierw odpoczynek.
I znowu w drogę. Mamy szczęście, bo pogoda utrzymuje się idealnie - nie pada, choć trochę wieje.
Przed nami most w Jawidzu. Czyli kolejne 5 km za nami. Czas kończyć, bo choć chętnie płynęlibyśmy dalej, jesteśmy trochę ograniczeni czasowo - wieczorem wybieramy się na koncert Łąki Łan.
Pamiątkowe foto na zakończenie.Teraz pozostaje się jeszcze przebrać w suche i ciepłe ubrania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz