27 kwi 2014

Pierwszy spływ Heliosem

Data: 26 kwietnia 2014
Trasa: Jaszczów - Ciechanki Łęczyńskie
Rzeka: Wieprz
Długość trasy: 20 km

I stało się. Z odłożonych pieniędzy wreszcie kupiłam kajak. Decyzja była dość szybka - w sklepie w Krakowie pojawiły się sporo przecenione kajaki Gumotexu i właściwie wahanie dotyczyło tylko modelu kajaka - Solar czy Helios? Ostatecznie wybór padł na Heliosa II (czyli "dwójkę) - pierwszym poważnym argumentem był trochę zabudowany pokład z osłoniętym miejscem na bagaż, drugim - cena. Helios był ponad 2 stówy tańszy, a to dość pieniędzy, by zakupić wiosła i przy okazji trochę gadżetów. Tak prezentował się niedługo po wniesieniu przez kuriera.

Wybór rzeki na wodowanie nie był trudny - Wieprz. Rzeka już trochę oswojona. Pozostał termin i towarzystwo. Na Forum Wodnym rzuciłam publicznie temat i chętni sami się znaleźli - Czołg i Ted, ze strony lubelskiej postanowił dołączyć Amico, zaprosiłam również kolegę z PTTK - Krzyśka (jako że obawiałam się jeszcze płynąć sama "dwójką", choć teraz wiem, że świetnie bym sobie poradziła!).
Wyprawa dla mnie zaczęła się o 8.30, bo wtedy właśnie Czołg i Ted odebrali mnie spod domu w Lublinie. I co tu dużo mówić - lało! Jednak postanowiliśmy być dobrej myśli. Nie chcąc wyprowadzić nikogo w pole, odmówiłam nawigowania i zdaliśmy się na automat, wybierając trasę "krótką". Po godzinie byliśmy w Jaszczowie :D
Na pomoście czekał już Amico, który był gotowy do drogi (trochę się jednak naczekał). Krzyś dołączył zaraz potem. Nadmuchanie i spakowanie Heliosa poszło niemalże ze śpiewem na ustach.

Nie przedłużając, rozpoczęliśmy nasz spływ.

Wbrew temu, co było rano - czyli deszcz padający z mniejszym lub większym natężeniem - pogoda zaskoczyła nas pozytywnie. Początkowo. Płynęliśmy spokojnie, choć Wieprz mocno kręci, i troszkę mieliśmy z Krzyśkiem trudności w opanowaniu kajaka. Jednak początki zawsze są trudne.


Czołg podziwia naszą rzekę:

Ted chował się za zakrętami, mając nadzieję, że wpłyniemy mu w kadr równo i w szybkim tempie.

Niestety... ja i Krzyś mieliśmy na te momenty pomysły podziwiania przyrody, którą zazwyczaj ma się za plecami.
Po ok. 10 km zrobiliśmy sobie postój. Nie było łatwo wybrać miejsce ze względu na wysokie albo mocno zamulone brzegi. Jednak w końcu Amico wskazał ciekawą wysepkę.

Znalazło się nawet miejsce na ognisko. Usmażyliśmy sobie zatem kiełbaski i wzmocniliśmy się herbatą.


Potem znów w drogę.

I wkrótce potem pogoda przestała nam sprzyjać. Pojawiało się coraz więcej chmur i wiało trochę mocniej.

Mieliśmy nadzieję, że uda się uniknąć deszczu. Pamiątkowe selfie ;)

W końcu, jakieś 4 kilometry przed końcem, złapała nas solidna ulewa. Niestety był to też moment przenoski. W miejscu, gdzie w tamtym roku dało się jeszcze przepłynąć, tym razem okazało się to niemożliwe. W strugach deszczu i w błocie po łydki wciągnęliśmy się nawzajem na górę i przenieśliśmy kajaki za przeszkodę. Można było ruszać ponownie, choć wkładanie płaszczy przeciwdeszczowych w zasadzie nie miało już sensu... i tak byliśmy mokrzy. Wkrótce czekała nas niespodzianka w postaci drugiej zwałki. Ted pokonał ją na wodzie, reszta znów brzegiem. Amico mówił coś o przygodach i że fajnie... Cóż, niektórzy mają specyficzne poczucie humoru.

Po perypetiach wodno-lądowych dopłynęliśmy do mety, gdzie przyznaję się, byłam pod wrażeniem szybkości zbierania się chłopaków, ja potrzebuję trochę ćwiczeń w składaniu kajaka. To Ted:

Podsumowujemy spływ.

I pamiątkowa fota wszystkich uczestników.

A potem Ignac zgodnie z zapowiedzią pomógł Czołgowi odzyskać auto i nadszedł czas pożegnania. Był to fajny dzień, świetnie było Was poznać, Czołgu i Tedzie. Mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy. Miło mi, że towarzyszyliście mi w wodowaniu Heliosa.
Zapis trasy od Krzyśka.


1 komentarz:

  1. Lata świetlne minęły od tego spływu. Było miło tak kameralnie , pogoda jednak okazała się łaskawa. Dla ciebie niezapomniany spływ , w końcu to pierwszy raz we własnym pneumatyku , wielka niewiadoma czy się spodoba . Szacun Maga za aktywności, które uprawiasz. Fajnie po tak długim czasie było wrócić trochę w przeszłość :)

    OdpowiedzUsuń