12 sty 2019

Ośnieżonym Bobrowym Traktem

Data: 12 stycznia 2019
Trasa: Korytków Duży - Andrzejówka - Korytków Duży
Długość trasy: 28 km


Zaraz kolejny Świętokrzyski Maraton Zimowy. A warunki w tym roku mogą okazać się prawdziwie zimowe, więc postanowiliśmy w tych warunkach nieco rozruszać mięśnie. Musiałam wstać grubo przed swoim zwykłym budzikiem, żeby zdążyć na busa do Zamościa. Stamtąd w piątkę pojechaliśmy na parking w miejscowości Korytków Duży. Postanowiliśmy przejść cały 28-kilometrowy Rowerowy Trakt Bobrowy.

Oprócz mnie i Radka wędrują: Wanda, Zbyszek i Wojtek.
foto od Radka
Jest to szlak okrężny, więc wraca się dokładnie w miejsce startu. Niemal od razu weszliśmy w las.

To kompleksy leśne Puszczy Solskiej, część Parku Krajobrazowego Lasy Janowskie.

Mróz odpuścił, jest dużo cieplej niż jeszcze poprzedniego dnia.

Przez co śnieg mokry, ale udeptany lub też zajeżdżony przez samochody. Więc idzie się całkiem wygodnie.


Nasz pierwszy przystanek, na którym Radek uraczył nas wypieczonymi przez siebie bułeczkami z parówką.

Rzadkie porywy wiatru strącają śnieg z gałęzi, przez co krajobraz nabiera bajkowego charakteru.

Jedyną naszą dzisiejszą obawą jest początek zakrojonego na dużą skalę odstrzału dzików. Póki co nie słyszymy strzałów, ale mija nas pięć aut z myśliwymi.

 Na Bobrowym Trakcie często mijamy drewniane krzyże przydrożne w stylu biłgorajskim.




Drugi przystanek. Gorąca herbata i kanapki.

Dzików nie widać, ale widać za to ich ślady.

Czasem drogę przebiega nam sarna lub całe stado.


Wieś Bukowa.

I... ośrodek wypoczynkowy, a przynajmniej tak jest podpisany. Bardzo sexi.
foto od Radka
We wsi mijamy kilka kapliczek. Poniżej św. Krzysztof.

A tu św. Antoni:

I kolejny krzyż typu biłgorajskiego, z wąskim dwuspadowym daszkiem.

We wsi Andrzejówka robimy pamiątkowe foto w lustrze oraz chwilę przerwy.


Tu również mijamy kilka kapliczek.

Oraz mostkiem przekraczamy rzekę Bukową. Tutaj raczej "rzeczkę".


I ponownie wchodzimy do lasu.

Droga rozjeżdżona świeżo przez samochody. Słychać też odgłosy polowania. Jest ślisko.

Kto ma raczki - ten je zakłada.
Foto od Radka
Teraz idzie mi się dużo pewniej.
Tak długo czekaliśmy na śnieżną zimę, że aż trudno nacieszyć oczy taki widokami.


Przy kapliczce z Jezusem Frasobliwym mija nas myśliwy z bronią. I znów przejeżdża kolejne auto z jego towarzyszami.

Jeszcze osiem kilometrów przed nami, a powoli zaczyna się zmierzch.

Znów Bukowa.





I w tym miejscu żegnamy las.

Wracamy od drugiej strony do Korytkowa.

Oczywiście latarki, odblaski - to podstawa.

Siedem godzin i 40 minut. Tyle zajął nam dzisiejszy trip. Ale to nie koniec wrażeń.
Po powrocie Wanda zaprasza nas na obiad, dołączają też inni Rowerowi Włóczykije. Do Lublina wracam o godzinie 20.

7 komentarzy:

  1. Jedna z ładniejszych tras... Latem wracamy tam z rowerami... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teren piaszczysty latem, może dostarczyć wrażeń.

      Usuń
  2. Pod koniec dnia nawet słoneczko na Was spojrzało.Fajnie się z Wami szło :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trening zaliczony w pięknej leśnej okolicy. Świętokrzyska zima na razie w odwrocie. Trudno przewiedzieć, co czeka na maratończyków za kilka dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, zupełnie nie wiadomo, czego się spodziewać. U nas też dziś odwilż.

      Usuń
  4. Faaaaajna trasa!
    Rzeczywiscie, orzez moment, było bardzo zimowo i urokliwie. Ja sobie pozaliczałem kilka przejść w miejscach w których inaczej niż zimą przejść się nie daje, choć mogło by być mroźniej, bo pod nogami wciąż czuć mogłem grzęzawiska.
    Ale Wam to pozazdroscić takiej trasy i dzięki za krzyze biłgorajskie nie znałem tego stylu!

    OdpowiedzUsuń