31 maj 2025

Od Leśniczówki polami i nie tylko

Data: 31 maja 2025
Trasa: Leśniczówka (PKP) - Niedrzwica Kościelna (bus)
Długość trasy: 17 km

Dawno nie włóczyłam się po Lubelszczyźnie. Dziś wybrałyśmy się we trzy: Marysia, Basia i ja. Przeszłyśmy 17 km, pogoda dopisała, choć raz dopadł nas deszcz, ale krótko. Nasza trasa: Leśniczówka – Dobrowola – Kłodnica Górna i Dolna – Niedrzwica Kościelna. 


 Do połowy lat 90. Leśniczówka była stacją kolejową służącą głównie do załadunku buraków cukrowych, które transportowane były do cukrowni w Lublinie. Cukrownię zlikwidowano w 2008 r. Działająca od 1895 roku cukrownia wykorzystywała w latach świetności wiele kolejek, również wąskotorowych. Obecnie w Leśniczówce zachował się jeden tor pasażerski, peron jednokrawędziowy, piękny drewniany budynek zaadoptowany obecnie do celów mieszkaniowych oraz ruiny dwóch nastawni.


W przydomowych ogródkach w mijanych wsiach widziałyśmy wiele pięknych kwiatów i krzewów. To poniżej to krzewuszka cudowna.


Piękna łubinowa aleja przy wejściu do lasu.
W lesie mokro, wreszcie.
To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And eternity in an hour. 
William Blake

tłum Z. Kubiaka: Zobaczyć świat w ziarenku piasku
Niebiosa w jednym kwiecie z lasu
W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar
W godzinie - nieskończoność czasu.



Jakiś Kopciuszek tu był i coś zgubił.


Mniej więcej na tym odcinku zaczęło solidnie padać.


Ale szybko przestało.






Rogownica


Orlik


Iryski
Zaczynają się stawy (dworskie?) w Kłodnicy.
Najdawniejsze doniesienia o szlacheckiej siedzibie Kłodnica położonej w dolinie rzeki Chodelki pochodzą z XV w. Zaświadczają, że jest to najstarsza wieś w gminie, ponieważ została odnotowana w 1400 r. jako własność Markusza. W 1470 r. na terenie wsi utworzono dwa folwarki. Wieś Kłodnica swą nazwę przyjęła od rycerskiego rodu Kłodnickich herbu "Wieniawa". Ale z przekazu ustnego Józefa Gołosia i kroniki parafialnej można przyjąć też taką możliwość powstania nazwy Kłodnica. Pochodzi ona od wyrabianych naczyń drewnianych zwanych "kłodami", które były przeznaczane na przechowywanie i transport ziarna zbóż. Po dodaniu do "kłoda" sufiksu - nica, powstała nazwa Kłodnica. "Odziom, odziomek, kloc drzewa grubego bez gałęzi, zowie się kłodą. Z pni takich przez wydrążenie ich i wprawienie dna robiono naczynia zwane kłodami, służące do chowania tak sypkich jak i mokrych rzeczy, a nazywane później fasami i faskami".
Zabytkowy kościół parafialny w Kłodnicy Dolnej wzniesiony został w 1929 r. z inicjatywy ks. Pawła Sokołowskiego. Zbudowany na podstawie projektu autorstwa lubelskiego architekta Bohdana Kelles-Krause.

Boćki korzystają z wirów powietrznych

W miejscowym sklepie zatrzymujemy się na lody.
Dwór w Kłodnicy z początku XIX w. To typowy przykład architektury rezydencjonalnej tego okresu. Powstał po roku 1804, kiedy to właścicielami majątku Kłodnica byli Ratyńscy. W 1847 r. został rozbudowany przez kolejnego właściciela - Wojciecha Piaseckiego i w tej formie istnieje do dzisiaj (choć właśnie trwa remont - dworek jest w rękach prywatnych). Ostatnim właścicielem majątku dworskiego była Aleksandra Russanowska, która w 1921 r. ofiarowała 6 mórg ziemi jako darowiznę dla "Zgromadzenia Zakonnego Sióstr Służebniczek" ze Starej Wsi, które w Kłodnicy mieszkają do dzisiaj.
W okresie swej świetności reprezentacyjny zespół dworsko-parkowy w Kłodnicy szczycił się pięknymi alejami oraz rzadko spotykaną w Europie roślinnością. Tutaj (w latach 1836-1895) w majątku swojej żony mieszkał Władysław Kornel Zieliński, autor pierwszych przewodników po Lublinie i okolicach oraz monografii miasta Lublina. Był on również redaktorem "Kuriera Lubelskiego" i "Gazety Lubelskiej" (za stroną Gminy Borzechów).
Przepiękna aleja dojazdowa do dworu, również wpisana do rejestru zabytków.

Dziewczyny pozują z szerokim pniem





Poprzez miedze, poprzez łąki


Groszek






Do pociągu jeszcze godzina, dlatego idziemy kilometr dalej - na przystanek busa.

 Było super, pola, lasy, ale też sporo asfaltu, jednak dzięki temu nasyciłyśmy oczy kolorami przydomowych ogródków. Było małe co nieco - sałatki, kanapki. Był deszcz, było słońce - pogoda zmierzała w kierunku letniego upału. Ilość kilometrów nie była zamierzona, ale tak jakoś wyszło. Nie spieszyłyśmy się, więc i długość trasy nie zmęczyła nas zanadto. Koleżankom dziękuję za miło spędzony dzień.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz